Quantcast
Channel: Święci – W obronie Wiary i Tradycji Katolickiej
Viewing all 84 articles
Browse latest View live

Wyjątkowa pielgrzymka do św. Charbela


Najświętsza Maryja Panna z góry Karmel. Szkaplerz karmelitański

$
0
0

Najświętsza Maryja Panna z góry Karmel. Szkaplerz karmelitański

Dzisiejsze wspomnienie zwraca nas ku Maryi objawiającej się na górze Karmel, znanej już z tekstów Starego Testamentu – z historii proroka Eliasza (1 Krl 17, 1 – 2 Krl 2, 25). W XII wieku po Chrystusie do Europy przybyli, prześladowani przez Turków, duchowi synowie Eliasza, prowadzący życie kontemplacyjne na Karmelu. Również w Europie spotykali się z niechęcią. Jednakże Stolica Apostolska, doceniając wyrzeczenia i umartwienia, jakie podejmowali zakonnicy, ułatwiała zakładanie nowych klasztorów.
Szczególnie szybko zakon rozwijał się w Anglii, do czego przyczynił się m.in. wielki czciciel Maryi, św. Szymon Stock, szósty przełożony generalny zakonu karmelitów. Wielokrotnie błagał on Maryję o ratunek dla zakonu. W czasie jednej z modlitw w Cambridge, w nocy z 15 na 16 lipca 1251 r., ujrzał Bożą Rodzicielkę w otoczeniu Aniołów. Podała mu Ona brązową szatę, wypowiadając jednocześnie słowa:
Przyjmij, synu, szkaplerz twego zakonu, jako znak mego braterstwa, przywilej dla ciebie i wszystkich karmelitów. Kto w nim umrze, nie zazna ognia piekielnego. Oto znak zbawienia, ratunek w niebezpieczeństwach, przymierze pokoju i wiecznego zobowiązania.
Szymon Stock z radością przyjął ten dar i nakazał rozpowszechnienie go w całej rodzinie zakonnej, a z czasem również w świecie. W XIV wieku Maryja objawiła się papieżowi Janowi XXII, polecając mu w opiekę „Jej zakon” karmelitański. Obiecała wówczas obfite łaski i zbawienie osobom należącym do zakonu i wiernie wypełniającym śluby. Obiecała również wszystkim, którzy będą nosić szkaplerz, że wybawi ich z czyśćca w pierwszą sobotę po ich śmierci. Cały szereg papieży wypowiedziało się z pochwałami o tej formie czci Najświętszej Maryi i uposażyło to nabożeństwo licznymi odpustami. Wydali oni około 40 encyklik i innych pism urzędowych w tej sprawie.
Do spopularyzowania szkaplerza karmelitańskiego przyczyniło się przekonanie, że należących do bractwa szkaplerza Maryja wybawi z płomieni czyśćca w pierwszą sobotę po ich śmierci. Tę wiarę po części potwierdzili papieże swoim najwyższym autorytetem namiestników Chrystusa. Takie orzeczenie wydał jako pierwszy Paweł V 29 czerwca 1609 r., Benedykt XIV je powtórzył (+ 1758). Podobnie wypowiedział się papież Pius XII w liście do przełożonych Karmelu z okazji 700-lecia szkaplerza. Nie ma jednak ani jednego aktu urzędowego Stolicy Apostolskiej, który oficjalnie i w pełni aprobowałby ten przywilej. O przywileju sobotnim milczą najstarsze źródła karmelitańskie. Po raz pierwszy wiadomość o objawieniu szkaplerza pojawia się dopiero w roku 1430.
Nabożeństwo szkaplerza należało kiedyś do najpopularniejszych form czci Matki Bożej. Jeszcze dzisiaj spotyka się bardzo wiele obrazów Matki Bożej Szkaplerznej (z Góry Karmel), ołtarzy i kościołów. We Włoszech jest kilkaset kościołów Matki Bożej z Góry Karmel, w Polsce blisko setka. Wiele obrazów i figur pod tym wezwaniem zasłynęło cudami, tak iż są miejscami pątniczymi. Niektóre z nich zostały koronowane koronami papieskimi. Szkaplerz w obecnej formie jest bardzo wygodny do noszenia. Można nawet zastąpić go medalikiem szkaplerznym. Z całą pewnością noszenie szkaplerza mobilizuje i przyczynia się do powiększenia nabożeństwa ku Najświętszej Maryi Pannie.
Szkaplerz nosili liczni władcy europejscy i niemal wszyscy królowie polscy (od św. Jadwigi i Władysława Jagiełły poczynając), a także liczni święci, również spoza Karmelu, m.in. św. Jan Bosko, św. Maksymilian Maria Kolbe i św. Wincenty a Paulo. Sama Matka Boża, kończąc swoje objawienia w Lourdes i Fatimie, ukazała się w szkaplerzu, wyrażając przy tym wolę, by wszyscy go nosili. Na wzór szkaplerza karmelitańskiego powstały także inne, jednakże ten pozostał najważniejszy i najbardziej powszechny. W wieku 10 lat przyjął szkaplerz karmelitański także Jan Paweł II. Nosił go do śmierci.
Święto Matki Bożej z Góry Karmel karmelici obchodzili od XIV w. Benedykt XIII (+ 1730) zatwierdził je dla całego Kościoła. W Polsce otrzymało to święto nazwę Matki Bożej Szkaplerznej.
Szkaplerz początkowo był wierzchnią szatą, której używali dawni mnisi w czasie codziennych zajęć, aby nie brudzić habitu. Spełniał więc rolę fartucha gospodarczego. Potem przez szkaplerz rozumiano szatę nałożoną na habit. Pisze o nim już reguła św. Benedykta w kanonie 55 dotyczącym ubrania i obuwia braci. Wszystkie dawne zakony noszą po dzień dzisiejszy szkaplerz. Współcześnie szkaplerz oznacza strój, który jest znakiem zewnętrznym przynależności do bractwa, związanego z jakimś konkretnym zakonem. Tak więc istnieje szkaplerz: brunatny – karmelitański (w. XIII); czarny – serwitów (w. XIV), od roku 1860 kamilianów; biały – trynitarzy, mercedariuszów (w. XIV), Niepokalanego Serca Maryi (od roku 1900); niebieski – teatynów (od roku 1617) i Niepokalanego Poczęcia Maryi (w. XIX); czerwony – męki Pańskiej; fioletowy – lazarystów (1847) i żółty – św. Józefa (w. XIX).
Ponieważ było niewygodnie nosić szkaplerz taki, jaki nosili przedstawiciele danego zakonu, dlatego z biegiem lat zamieniono go na dwa małe kawałki płótna, zazwyczaj z odpowiednim wizerunkiem na nich. Na dwóch tasiemkach noszono go w ten sposób, że jedno płócienko było na plecach (stąd nazwa łacińska scapulare), a druga na piersi. Taką formę zachowały szkaplerze do dnia dzisiejszego. W roku 1910 papież św. Pius X zezwolił ze względów praktycznych na zastąpienie szkaplerza medalikiem szkaplerznym.
W przypadku szkaplerza karmelitańskiego na jednym kawałku powinien być umieszczony wizerunek Matki Bożej Szkaplerznej, a na drugim – Najświętszego Serca Pana Jezusa. Jedna część powinna spoczywać na piersiach, a druga – na plecach. Szkaplerz musi być poświęcony według specjalnego obrzędu.
Szkaplerz, będący znakiem maryjnym, zobowiązuje do chrześcijańskiego życia, ze szczególnym ukierunkowaniem na uczczenie Najświętszej Maryi Dziewicy potwierdzanym codzienną modlitwą Pod Twoją obronę.


Filed under: Święci Tagged: Najświętsza Maryja Panna z góry Karmel, Szkaplerz Karmelitański

Święty Sarbeliusz Makhluf

$
0
0

Ewangelia wg św. Mateusza 13,31-35.
Jezus opowiedział tłumom tę przypowieść: «Królestwo niebieskie podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posiał na swej roli. Jest ono najmniejsze ze wszystkich nasion, lecz gdy wyrośnie, jest większe od innych jarzyn i staje się drzewem, tak że ptaki przylatują z powietrza i gnieżdżą się na jego gałęziach». Powiedział im inną przypowieść: «Królestwo niebieskie podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż się wszystko zakwasiło». To wszystko mówił Jezus tłumom w przypowieściach, a bez przypowieści nic im nie mówił. Tak miało się spełnić słowo Proroka: «Otworzę usta w przypowieściach, wypowiem rzeczy ukryte od założenia świata».

Święty Sarbeliusz Makhluf, prezbiter

Święty Sarbeliusz Makhluf

Józef Makhluf urodził się 8 maja 1828 r. w Beka Kafra, małej wiosce położonej wysoko w górach Libanu. Był synem ubogiego wieśniaka. Nauki pobierał w szkółce, która funkcjonowała dosłownie pod drzewami. W 1851 r. wstąpił do maronickich antonianów (baladytów). Przebywał najpierw w Maifuq, potem w Annaya, w klasztorze pod wezwaniem św. Marona (Mar Maroun). Składając śluby zakonne, przybrał imię Sarbela (Szarbela, Sarbeliusza), męczennika z Edessy. W 1859 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Powrócił wówczas do klasztoru św. Marona i przebywał tam przez następne szesnaście lat.
W 1875 r. za przyzwoleniem przełożonych udał się do górskiej samotni. Spędził w niej 23 lata, które wypełnił pracą, umartwieniami i kontemplacją Najświętszego Sakramentu. Zmarł 24 grudnia 1898 r. Bez zwłoki otoczyła go cześć świadczona świętym Pańskim oraz sława cudów. Do grobu Abuna Szarbela ciągnęli nie tylko chrześcijanie, ale i muzułmanie. Wielu fascynowało także to, że ciało świętego mnicha nie ulegało jakiemukolwiek zepsuciu.
Święty Sarbeliusz MakhlufSarbeliusza beatyfikował w ostatnich dniach Soboru Watykańskiego II, 5 grudnia 1965 r., papież Paweł VI. Mówił wtedy: „Eremita z gór Libanu zaliczony zostaje do grona błogosławionych. To pierwszy wyznawca pochodzący ze Wschodu, którego umieszczamy wśród błogosławionych według reguł obowiązujących aktualnie w Kościele katolickim. Symbol jedności Wschodu i Zachodu! Znak zjednoczenia, jakie istnieje między chrześcijanami całego świata! Jego przykład i wstawiennictwo są dzisiaj bardziej konieczne, niż były kiedykolwiek. (…) Właśnie ten błogosławiony zakonnik z Annaya powinien służyć nam za wzór, ukazując nam absolutną konieczność modlitwy, praktykowania cnót ukrytych i umartwiania siebie. Kościół bowiem wykorzystuje również dla celów apostolskich ośrodki życia kontemplacyjnego, gdzie wznoszą się do Boga, z zapałem, który nigdy nie stygnie, uwielbienie i modlitwa”. Ten sam papież kanonizował Sarbeliusza 9 października 1977 r.
Ewangelia dla nas

Warto przypomnieć:
Św. Charbel


Filed under: Święci Tagged: Święty Sarbeliusz Makhluf

Świadkowie Ojca Pio – O. Luciano Lotti OFM opowiada o Świętym z Pietrelciny

$
0
0
7_1_091414_112150_AM.jpg

O. Luciano był ministrantem w San Giovanni Rotondo i wielokrotnie służył do Mszy św., którą odprawiał Ojciec Pio. Uczestniczył też w ostatniej Eucharystii sprawowanej przez świętego Stygmatyka.

Wiele osób, które uczestniczyło we Mszy św. odprawianej przez Ojca Pio, mówi, że to było niezwykłe przeżycie. Jak Ojciec zapamiętał te Eucharystie?

Od szóstego roku życia służyłem jako ministrant podczas Mszy św. odprawianej przez Ojca Pio. Kiedy umarł, miałem 13 lat. Przez siedem lat wielokrotnie uczestniczyłem we Mszach św. przez niego celebrowanych. Eucharystia, którą odprawiał Ojciec Pio rozpoczynała się o godz. 5 rano. Wszyscy, którzy brali w niej udział, rozumieli, że dokonuje się wówczas tajemnica. W sposób szczególny po Przeistoczeniu, kiedy Ojciec Pio długo płakał i często patrzył do góry, w niebo. Czuliśmy, jakby zabierał historie ludzi i zanosił je przed oblicze Boga. Serce samo garnęło się do modlitwy. Widzieliśmy wszyscy, że po Komunii św. twarz Ojca Pio stawała się piękna i jakby świecąca. Coś w niej jaśniało. To wszystko nam się udzielało, zwłaszcza ten wielki pokój, który od niego płynął.

Znane jest opowiadanie o małym chłopcu, który często przebywał blisko Ojca Pio. Pewnego dnia ktoś powiedział mu: poproś Ojca Pio o cukierki. Na to chłopiec miał odpowiedzieć: Ojca Pio nie prosi się o cukierki tylko o łaski. Czy Ojciec pamięta podobną historię ze swojego życia?

99_OW_big.jpg

Ja prosiłem Ojca Pio o cukierki i on mi je dawał. Ojciec Pio był w stosunku do nas pełen serdeczności. Kiedy wieczorem szliśmy do domów, dawał nam na pożegnanie soczystego buziaka. Gdy przychodziliśmy do niego ze szkoły, zawsze słuchał z zainteresowaniem i prosił, aby powiedzieć mu, co wydarzyło się podczas lekcji. Był bardzo otwarty.

Często proszono nas o przekazanie Ojcu Pio „bilecika” z prośbą o modlitwę. Bardzo rzadko odpowiadał w sposób nadzwyczajny. Z reguły miał odpowiedź bardzo prostą. Prosił, aby przekazywać ją innym osobom: „Módl się i niech ta osoba, która prosiła o łaskę też się modli, niech się wyspowiada i niech przyjmuje Komunię św.”.

pio_z_dziecmi.jpg

Ojciec spowiadał się też u Ojca Pio…
Ojciec Pio spowiadał bardzo krótko. Dawał krótkie wskazówki i zachęcał do zmian. Raz powiedziałem, że pokłóciłem się i pobiłem z bratem. Ojciec Pio odpowiedział: „Następnym razem, jak się nie zmienisz i jeszcze raz tak uczynisz, to w policzek dam ci ja”. Kiedy podczas kolejnej spowiedzi wyznałem ten sam grzech, szybko odsunąłem się od konfesjonału, myślałem bowiem, że uderzy mnie w policzek. A Ojciec Pio zaczął się śmiać.

Czy widział Ojciec stygmaty Ojca Pio?
Nigdy nie poprosiłem Ojca Pio, aby mi je pokazał. Chodził cały czas w rękawiczkach, taki miał bowiem nakaz. Tylko do Mszy św. zdejmował rękawiczki – wówczas, gdy umywał ręce, widziałem stygmaty.

Był też Ojciec świadkiem cierpienia Ojca Pio…
Ojciec Pio bardzo dużo cierpiał. Również fizycznie. Cały czas był chory. W ostatnich latach miał bardzo duże trudności z przemieszczaniem się, używał wózka inwalidzkiego. Uczynił ze swojego cierpienia misję. Ale chciał również, żeby inni uczyli się od niego cierpienia, żeby umieli je przeżywać. Kiedy widział ludzi, którzy przychodzili prosić o szczególne łaski, chciał, aby te osoby nauczyły się dźwigać krzyż. Jednego razu powiedział do znanego włoskiego aktora: „Wszyscy chcą, abym zdjął z nich krzyż, nikt nie chce pomóc mi go nieść”.

Jak Ojciec zapamiętał tę ostatnią Mszę św.?
Podczas Mszy św. Ojciec Pio był bardzo zmęczony. Pod koniec Eucharystii sprawiał wrażenie, że zaraz zemdleje, chwiał się. Odprawiał Mszę św. na siedząco. Gdy skończył celebracje, bracia podnieśli go z krzesła i do zakrystii szedł o własnych siłach. W pewnym momencie jego nogi nie wytrzymały i omal nie upadł. Bracia podtrzymali go. Ja poszedłem do zakrystii i przyprowadziłem do ołtarza wózek inwalidzki. Gdy odjeżdżał do zakrystii, udzielił ostatniego błogosławieństwa swoim duchowym dzieciom.

Kiedy Ojciec dowiedział się, że Ojciec Pio odszedł do Pana?
Mój tato był przyjacielem braci i Ojca Pio, dlatego poinformowano go bardzo szybko. Ojciec Pio umarł o godzinie 2.30 w nocy. Z tą smutną wiadomością tato przyszedł do mnie o godz. 3.30. Pamiętam, że ojciec płakał wówczas jak dziecko. Następnie poszliśmy wszyscy do klasztoru. Ojciec Pio nie znajdował się jeszcze w trumnie. Położono go, zgodnie z franciszkańską tradycją na drewnianych drzwiach, które obecnie można zobaczyć w klasztorze.

o Pio.jpg

Czy czuje Ojciec obecność Ojca Pio w swoim życiu?
Bardzo, bardzo dużą. Czuję, jak mi zwraca uwagę, jak mnie napomina i ciągnie za ucho.

Co Ojciec Pio chciałby powiedzieć nam dziś? Jakie przesłanie nam zostawił?
Chciałbym nawiązać do tego, co mówił ostatnio papież Benedykt XVI – i to jest właśnie przesłanie, które pozostawił nam Ojciec Pio: historia człowieka jest prowadzona przez Boga. Ojciec Pio uczy nas, że szczególnie w sprawach zdrowia i bioetycznych trzeba używać zdobyczy i technologii medycznych dla dobra człowieka, a nie dla zaspokajania egoistycznych potrzeb. I druga bardzo ważna rzecz – Ojciec Pio wciąż uczy nas wielkiego zaufania Bożej Opatrzności.
Rozmawiali Małgorzata Pabis i Franciszek Mróz
Źródło: Duchowy.net


Filed under: Aktualności, Pomoc duchowa, Święci Tagged: O. Luciano Lotti OFM, św. Ojciec Pio

Uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny

$
0
0

1512446_730487017020973_8150068335188604234_n

Ewangelia wg św. Mateusza 5,1-12a.
Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami: Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni. Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię. Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni. Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią. Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą. Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi. Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni jesteście, gdy /ludzie/ wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie.

Dziś po południu, po Nieszporach lub niezależnie od nich, na cmentarzu odprawia się procesję żałobną ze stacjami. Od południa dnia Wszystkich Świętych i przez cały Dzień Zaduszny w kościołach i kaplicach publicznych można uzyskać odpust zupełny, ale tylko jeden raz. Warunki zyskania odpustu są następujące:
1) pobożne nawiedzenie kościoła lub kaplicy,
2) odmówienie „Ojcze nasz” i „Wierzę w Boga”,
3) dowolna modlitwa w intencjach Ojca św.,
4) Spowiedź i Komunia św.
W dniach 1-8 listopada można także pozyskać odpust zupełny za nawiedzenie cmentarza pod wyżej wymienionymi warunkami. W pozostałe dni roku za nawiedzenie cmentarza pozyskuje się odpust cząstkowy.
Więcej o odpustach – kliknij tutaj…

Czytaj również:
1 listopada – Uroczystość Wszystkich Świętych
Uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny


Filed under: Modlitwa, Święci Tagged: Uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny

Cudowny Medalik chroni przed atakiem piekła – ks. Adam Skwarczyński o cudownych skutkach jego noszenia

$
0
0

CUDOWNY MEDALIK

Nam, Polakom dzisiaj żyjącym, bliska jest nazwa „Niepokalanów”, nawiązująca do Maryjnego przywileju Niepokalanego Poczęcia. Ogromny niepokalanowski klasztor Franciszkanów założył ojciec Kolbe jako prototyp innych „niepokalanowów”, mających objąć cały świat, i jako „centralę” MI, czyli Rycerstwa Niepokalanej. Święty tak bardzo przejął się głośnym w Rzymie (był tam na studiach) nawróceniem, pod wpływem wizji Niepokalanej z Cudownego Medalika, znanego masona Żyda Alfonsa Ratisbone, że zapragnął przy pomocy Medalika dokonać wielkiego dzieła apostolskiego. Pisał: „Pociągnąć dusze, jak najwięcej dusz, ku Niepokalanej. Ona z grzechów oczyści, oświeci, wzmocni, rozpali miłością Serca Jezusowego i współbraci; uszczęśliwi, bo słusznie mówią święci, że niemożliwą jest rzeczą, by zginął ten, kto czci Maryję, a także, iż «miłość ku Matce Najświętszej jest oznaką przeznaczenia do nieba». Ponieważ zaś Niepokalana obiecała udzielić wiele łask tym, którzy Jej medalik będą nosić, więc jak kulki w walce używają go członkowie Rycerstwa Niepokalanej, by dusze dla Niepokalanej zyskiwać, pewni, że im szerzej i głębiej królestwo Niepokalanej opanuje świat, tym bardziej zmieniać się on będzie na raj na ziemi”.Cudowny Medalik – „kulka w walce” – z rąk świętego Maksymiliana trafiał nawet do rąk hitlerowców, oddawanych w ten sposób przez niego Matce Bożej na wieczną własność.

Warto sobie przypomnieć, w jaki sposób powstał Cudowny Medalik. Spowiednik świętej Katarzyny Labouré (czytaj: Labury, z akcentem na y), ks. Aladel, zapisał jej zwierzenia z konfesjonału, dotyczące zdarzenia z 27 listopada 1830 roku: „Widziała w czasie modlitwy obraz przedstawiający Najświętszą Maryję Pannę, taką jaką zazwyczaj przedstawia się pod nazwą «Niepokalanie Poczętej», stojącą z wyciągniętymi ramionami. Była ubrana w białą suknię i płaszcz srebrzysto-błękitny z welonem koloru jutrzenki. Z Jej dłoni wychodziły jakby wiązki promieni o niezwykłym blasku. Siostra usłyszała w tym momencie głos, który mówił: «Promienie są symbolem łask, które Maryja ludziom wyprasza». Wokół obrazu przeczytała wypisaną złotymi literami następującą inwokację: «O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy».

Arcybiskup Paryża powołał komisję do zbadania nie tylko nadzwyczajnych faktów licznych uzdrowień i nawróceń pod wpływem Medalika, lecz także źródła jego pochodzenia. Stwierdził: „Wyjątkowa szybkość, z jaką Medalik się rozpowszechnił, niezwykła liczba wybitych i rozdanych medalików, zadziwiające dobrodziejstwa i szczególne łaski, jakie wierni przez swoją ufność otrzymali – wydają się naprawdę znakiem, jakim Niebo chciało potwierdzić prawdziwość objawień, wiarygodność opowiadania wizjonerki i rozpowszechnianie się Medalika”.

Cudowny Medalik zyskał w roku 1846 aprobatę papieża Grzegorza XVI, poruszonego głośnym nawróceniem wspomnianego masona. Gdy dwanaście lat później Pius IX ogłaszał dogmat o Niepokalanym Poczęciu Maryi, mógł się już powołać na powszechną wiarę ludu w ten Jej przywilej; wiarę, którą umocnił właśnie Medalik oraz krótka umieszczona na nim modlitwa. W cztery lata później, a więc w 28 lat po objawieniach w Paryżu, ukaże się Matka Boża świętej Bernadecie w Lourdes „tak, jak jest przedstawiona na Cudownym Medaliku” (oświadczenie świętej, noszącej na sobie Medalik).

Na świecie napisano dużo książek o objawieniach przy ulicy du Bac w Paryżu i o świętej Katarzynie Labouré. W Polsce względnie niewiele, jednak historia niejednego życia związana jest z Cudownym Medalikiem. W książce Matka Boża w moim życiu (Kraków 1984) na ostatnich stronach wspomina siostra zakonna, jak to Medalik przypięto nad jej kołyską. Wziął go ze sobą jej ojciec, który szczęśliwie wrócił z nim z wojny. Medalik znad kołyski „był w domu nadal przedmiotem czci, przypominającym o dobrodziejstwach Bożych, wyświadczonych rodzinie”. Rodzina przeżyła szczęśliwie następną, drugą wojnę światową. Autorce listu-ankiety zadano na progu klasztoru dwa pytania: czy Pan Jezus jej wystarcza oraz czy zna historię medalika Matki Bożej Niepokalanej. Na drugie odpowiedziała, że nie. Dostała książkę na ten temat. Pisze: „To był ten medalik znad kołyski. To było dla mnie prawdziwe objawienie! Maryja Niepokalana prowadziła mnie przez całe życie, cały czas, chociaż ja o tym nie myślałam. Mało tego, że mnie przyprowadziła do tego zgromadzenia, które specjalnie czci Jej Niepokalane Poczęcie, ale potem za­prowadziła aż do miejsca, gdzie objawiła cudowny ten medalik! Długie lata pracowałam w tym miejscu, w Jej sanktuarium, gdzie raczyła zejść z nieba, by rozdawać łaski przychodzącym do stóp ołtarza z wiarą w Jej macierzyńską opiekę”.

To jedna z wielu historii, w których przeplatają się wątki rodzinne z osobistymi na tle wydarzeń o charakterze ogólnym; okazja do okazania wdzięczności Bogu za Jego Miłosierdzie, tak doskonale widoczne w opiece nad nami Matki Miłosierdzia.

Z różnych zwierzeń wynika, że Cudowny Medalik chroni przed atakiem piekła, stanowiąc jakby tarczę osłaniającą noszącego, a porażającą swym blaskiem atakującego. Wielokrotnie stwierdzono, że niedoszły samobójca nie mógł zaciągnąć na szyi pętli, dopóki miał na sobie Medalik, zaś szatan kusił do zerwania go z szyi. Piszący te słowa duszpasterz zaleca zawieszanie Medalika na szyi małych dzieci (bez niego nieraz budzą się w nocy z płaczem, krzykiem, przerażeniem), chorych, zniewolonych przez duchy rozdmuchujące płomień nałogów, nienawiści i pożądliwości. Duszpasterz posuwa się nawet do tego, co nie wszyscy pochwalają: do polecenia umieszczania Medalika na miedzy lub ogrodzeniu między zwaśnionymi stronami, ukrycia go tam, gdzie do tej pory zwyciężał piekielny przeciwnik. Czasami skutek jest piorunujący i natychmiastowy, lecz trudno z braku miejsca wdawać się w szczegóły i opisy sytuacji.

Tym, którzy by chcieli podobne praktyki nazwać „czymś w rodzaju magii”, duszpasterz może odpowiedzieć w bardzo prosty, zaczerpnięty z Ewangelii sposób: Każde drzewo poznaje się po owocach. Magia to wprzęganie demonów w służbę człowiekowi, posługującemu się określonymi przedmiotami lub znakami, na które demony zobowiązują się odpowiadać w pożądany dla człowieka sposób. Złe duchy służą tylko do czasu w określonym celu: by na końcu zdobyć panowanie nad człowiekiem i zniszczyć go. Użycie wspomnianych magicznych przedmiotów lub znaków jest więc czymś w rodzaju „modlitwy” do szatana, a więc swoistym okultystycznym „obrzędem”. Jeśli chodzi natomiast o medalik jako o przedmiot poświęcony czci Bożej – sytuacja jest tu wręcz odwrotna: przypomina on o konieczności ufnej modlitwy do Boga i Jego Świętych, złączonej z modlitwą Kościoła zmówioną przy jego poświęcaniu. „Oznacza on skutki duchowe” (zob. KKK – Katechizm Kościoła Katolickiego – nr 1667) i należy do sakramentalii, jako jedna z form pobożności ludowej, zatwierdzona przez Kościół (KKK 1674). Jak wszystkie sakramentalia, „ma on na celu przygotowanie ludzi do przyjęcia owoców sakramentów oraz uświęcenie różnych okoliczności życia” (KKK 1667,1677). Ma też w sobie coś z egzorcyzmu, stosowanego przez Kościół, „by jakaś osoba lub przedmiot były strzeżone od napaści Złego i wolne od jego panowania” (KKK 1673). To jego podwójne działanie, wymienione w Katechizmie: uświęcające oraz niweczące panowanie złych duchów, poświadczają niezliczone świadectwa wdzięcznych ludzi, zanurzonych w promieniach łask z rąk Niepokalanej oraz tych, którzy innych przez Medalik doprowadzili do nawrócenia.

Jak bardzo nienawidzą oraz boją się złe duchy Cudownego Medalika Niepokalanie Poczętej, świadczy już chociażby fakt, że w czasie dwukrotnego (w odstępie kilku lat) opracowywania tego względnie krótkiego tekstu komputer zawiesił się kilkanaście razy! Powodowało to kilkakrotną utratę tekstów, które trzeba było tworzyć od nowa. Niech czytający te słowa uzbroją się koniecznie w tę „kulkę”, niezależnie od przynależności do Rycerstwa Niepokalanej, i walczą… Niech przyczynią się, najbardziej jak tylko mogą, do wsparcia w walce Tej, która w Fatimie wydała „okrzyk bojowy”: „Na końcu moje Niepokalane Serce odniesie zwycięstwo!”

Rozszerzajmy „Cudowny Medalik”, gdyż mając przy sobie Niepokalaną, masz wszystko.

…Idąc za Nią, nie schodzisz na manowce, modląc się do Niej nie wpadasz w rozpacz, myśląc o Niej, nie błądzisz…, ze Jej łaską – dochodzisz…”

(św. Bernard)

Polecamy też wpis: kliknij

Cudowny medalik

     „…Do Niej, do Maryi, która jest Matką pięknej Miłości, pragnę przybliżyć szczególnie młodzież z całego świata i całego Kościoła. Ona nosi w sobie niezniszczalne znamię młodości i piękności, które nigdy nic przemijają. Pragnę i proszę, aby młodzi zbliżyli się do Niej, aby pokładali w Niej ufność, aby zawierzyli Jej życic, które jest przed nimi, aby pokochali Ją prostą i gorącą miłością serc…”
(Jan Paweł II, 2.V.1979 r.)

W dniu 27 listopada 1830 r. siostra Katarzyna Laboure nowicjuszka Sióstr Miłosierdzia w Paryżu otrzymała misję od Matki Bożej – wybić medalik z wizerunkiem Niepokalanej.

 W dniu 27 listopada 1830 r. siostra Katarzyna Laboure nowicjuszka Sióstr Miłosierdzia w Paryżu otrzymała misję od Matki Bożej – wybić medalik z wizerunkiem Niepokalanej.

     Nowicjuszka widziała w czasie modlitwy obraz przedstawiający Matkę Najświętszą Niepokalanie Poczętą, stojącą na kuli ziemskiej, opasanej splotami węża. Była ubrana w białą suknię i płaszcz srebrzyste – błękitny z welonem koloru jutrzenki. W rękach uniesionych na wysokości piersi trzymała glob ziemski. Katarzyna usłyszała głos: „kula, którą widzisz, przedstawia cały świat, a szczególnie Francję i każdą poszczególną osobę”.

Po chwili glob zniknął, a Matka Najświętsza wyciągnęła ręce, jakby chciała nimi objąć cały świat. Z Jej dłoni wychodziły wiązki promieni o niezwykłym blasku. Siostra usłyszała: „Promienie te są symbolem łask, które zlewam na osoby, które Mnie oto proszą. Postaraj się, by wybito Medalik na ten wzór. Osoby, które będą go nosiły, otrzymają wiele łask. Łaski szczególnie otrzymają ci, którzy nosić go będą z ufnością.” Wokół Najświętszej Dziewicy utworzył się napis owalny, wypisany złotymi literami: „O Maryjo bez grzechu poczęta módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy”. Dalej usłyszała obietnicę „Osoby, które pobożnie odmówią tę krótką modlitwę, cieszyć się będą wyjątkową opieką Matki Bożej”.


Filed under: Aktualności, Pomoc duchowa, Święci Tagged: Cudowny Medalik, św. Katarzyna

Była sobota 2 kwietnia 2005 r. Świat zamarł. W ciszy. Szlochu. Modlitwie. Już wtedy wiedzieliśmy, czuliśmy…

$
0
0

Była sobota 2 kwietnia 2005 r. Świat zamarł. W ciszy. Szlochu. Modlitwie. Już wtedy wiedzieliśmy, czuliśmy, że po śmierci Jana Pawła II nic już nie będzie takie samo, że coś się na zawsze skończyło. Że uleciał kawałek także naszego życia.

1427121409

Okno papieskie na trzecim piętrze Pałacu Apostolskiego w Watykanie. To ono w dniach odchodzenia Ojca Świętego stało się najbardziej znanym punktem na świecie. Pokazywały je kamery telewizyjne wszystkich krajów na wszystkich kontynentach. Wpatrywały się w nie tłumy ludzi zgromadzonych na Placu św. Piotra.

Światło, które zza tego okna dobiegało, zdawało się mówić, że Papież – choć gaśnie – jeszcze żyje. Dobrze pamiętaliśmy, że tak niedawno nie miał siły uczestniczyć w Triduum Paschalnym, a w Wielki Piątek z krzyżem w ręku oglądał w telewizji transmisję Drogi Krzyżowej z rzymskiego Koloseum. W Niedzielę Wielkanocną, bardzo już schorowany, po operacji tracheotomii, próbował przemówić, ale niestety nie mógł już wypowiedzieć ani jednego słowa. Stan jego zdrowia z dnia na dzień wyraźnie się pogarszał. Papież umierał. – Przypominał mi Chrystusa, z tą różnicą, że Chrystus na krzyżu mógł mówić, Papież zaś odchodził w milczeniu – mówił później rzymskiemu dziennikowi „La Repubblica” dr Renato Buzzonetti, który od początku pontyfikatu leczył Jana Pawła II.

Click to view slideshow.

Światło w oknie sprawiało, że czuwaliśmy – w myśl słów papieskiego testamentu, którego treści wtedy jeszcze nie znaliśmy:
Czytaj więcej tutaj (kliknij) 

Wieczorem 0 21:37 zapalmy w oknach świece.


Kategoria: Wydarzenia, Św. Jan Paweł II, Święci Tagged: Św. Jan Paweł II

Andrzej Bobola, Patron Polski – opis męczarni i katuszy, jakich Święty zaznał z rąk oprawców…

$
0
0

Święty Andrzej Bobola, prezbiter i męczennik patron Polski

Święty Andrzej Bobola

(…) 31 lipca 1611 r., w wieku 20 lat, wstąpił do jezuitów w Wilnie. Po dwóch latach nowicjatu złożył w 1613 r. śluby proste.
(…) W maju roku 1657 Pińsk zajmuje oddział kozacki pod dowództwem Jana Lichego. Najbardziej zagrożeni jezuici: Maffon i Bobola opuszczają miasto i chronią się ucieczką. Muszą kryć się po okolicznych wioskach. Dnia 15 maja o. Maffon zostaje ujęty w Horodcu przez oddział Zielenieckiego i Popeńki i na miejscu ponosi śmierć męczeńską.
Andrzej Bobola schronił się do Janowa, odległego od Pińska około 30 kilometrów. Stamtąd udał się do wsi Peredił. 16 maja do Janowa wpadły oddziały i zaczęły mordować Polaków i Żydów. Wypytywano, gdzie jest o. Andrzej. Na wiadomość, że jest w Peredilu, wzięli ze sobą jako przewodnika Jakuba Czetwerynkę. Andrzej na prośbę mieszkańców wsi, którzy dowiedzieli się, że jest poszukiwany, chciał użyczonym wozem ratować się ucieczką. Kiedy dojeżdżali do wsi Mogilno, napotkali oddział żołnierzy.
Z Andrzeja zdarto suknię kapłańską, na pół obnażonego zaprowadzono pod płot, przywiązano go do słupa i zaczęto bić nahajami. Kiedy ani namowy, ani krwawe bicie nie złamało kapłana, aby się wyrzekł wiary, oprawcy ucięli świeże gałęzie wierzbowe, upletli z niej koronę na wzór Chrystusowej i włożyli ją na jego głowę tak, aby jednak nie pękła czaszka. Zaczęto go policzkować, aż wybito mu zęby, wyrywano mu paznokcie i zdarto skórę z górnej części ręki. Odwiązali go wreszcie oprawcy i okręcili sznurem, a dwa jego końce przymocowali do siodeł. Andrzej musiał biec za końmi, popędzany kłuciem lanc. W Janowie przyprowadzono go przed dowódcę. Ten zapytał: „Jesteś ty ksiądz?”. „Tak”, padła odpowiedź, „moja wiara prowadzi do zbawienia. Nawróćcie się”. Na te słowa dowódca zamierzył się szablą i byłby zabił Andrzeja, gdyby ten nie zasłonił się ręką, która została zraniona.
Kapłana zawleczono więc do rzeźni miejskiej, rozłożono go na stole i zaczęto przypalać ogniem. Na miejscu tonsury wycięto mu ciało do kości na głowie, na plecach wycięto mu skórę w formie ornatu, rany posypywano sieczką, odcięto mu nos, wargi, wykłuto mu jedno oko. Kiedy z bólu i jęku wzywał stale imienia Jezus, w karku zrobiono otwór i wyrwano mu język u nasady. Potem powieszono go twarzą do dołu. Uderzeniem szabli w głowę dowódca zakończył nieludzkie męczarnie Andrzeja Boboli dnia 16 maja 1657 roku.

Kozacy wkrótce wycofali się do miasta. Ciało Męczennika przeniesiono do miejscowego kościoła. Jezuici przenieśli je potem do Pińska i pochowali w podziemiach kościoła klasztornego. Po latach o miejscu pochowania Andrzeja zapomniano. Dnia 16 kwietnia 1702 roku św. Andrzej ukazał się rektorowi kolegium pińskiego i wskazał, gdzie jest w krypcie kościoła pod ołtarzem głównym jego grób. Ciało znaleziono nietknięte, mimo że spoczywało w wilgotnej ziemi. Było nawet giętkie, jakby świeżo zmarłego człowieka. Zaczęły się mnożyć łaski i cuda. Od roku 1712 podjęto starania o beatyfikację. Niestety, kasata jezuitów i wojny, a potem rozbiory przerwały te starania. Ponownie Andrzej miał ukazać się w Wilnie w 1819 r. dominikaninowi, o. Korzenieckiemu, któremu przepowiedział wskrzeszenie Polski (będącej wówczas pod zaborami) i to, że zostanie jej patronem. Ku wielkiej radości Polaków beatyfikacja miała miejsce dnia 30 października 1853 roku.
W roku 1820 jezuici zostali usunięci z Rosji, a opiekę nad ciałem Świętego objęli pijarzy (1820-1830). Relikwie przeniesiono potem do kościoła dominikanów. Wreszcie po wydaleniu dominikanów (1864) przejęli straż nad kościołem i relikwiami kapłani diecezjalni. W roku 1917 przy udziale metropolity mohylewskiego Edwarda von Roppa dokonano przełożenia relikwii. W roku 1922, po wybuchu rewolucji, ciało zostało przeniesione do Moskwy do muzeum medycznego. W roku 1923 rząd rewolucyjny na prośbę Stolicy Apostolskiej zwrócił śmiertelne szczątki bł. Andrzeja. Przewieziono je do Watykanu do kaplicy Św. Matyldy, a w roku 1924 do kościoła jezuitów w Rzymie Il Gesu. 17 kwietnia 1938 roku, w uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego, Pius XI dokonał uroczystej kanonizacji bł. Andrzeja (wraz z bł. Janem Leonardim i bł. Salvatorem de Horta).

W roku 1938 relikwie św. Andrzeja zostały uroczyście przewiezione do kraju. Przejazd relikwii specjalnym pociągiem przez Lublianę, Budapeszt do Polski, a następnie przez wiele polskich miast (w tym Kraków, Poznań, Łódź aż do Warszawy) był wielkim wydarzeniem. W każdym mieście na trasie organizowano uroczystości z oddaniem czci świętemu Męczennikowi. W Warszawie, po powitaniu w katedrze, relikwie spoczęły w srebrno-kryształowej trumnie-relikwiarzu w kaplicy jezuitów przy ul. Rakowieckiej. W roku 1939 relikwie zostały przeniesione do kościoła jezuitów na Starym Mieście, w czasie pożaru tegoż kościoła przeniesiono trumnę do dominikańskiego kościoła św. Jacka, by w roku 1945 przenieść je ponownie do kaplicy przy ul. Rakowieckiej. Tam do dnia dzisiejszego doznają czci w nowo wybudowanym kościele św. Andrzeja Boboli, podniesionym do rangi narodowego sanktuarium. Warto jeszcze dodać, że z okazji 300-letniej rocznicy śmierci Pius XII wydał osobną encyklikę (16 V 1957) ku czci św. Andrzeja, wychwalając wielkiego Męczennika.

20 czerwca 1938 roku – Przeniesienie relikwii św. Andrzeja Boboli z katedry św. Jana do kaplicy OO. Jezuitów. Członkowie Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” wynoszą trumnę z relikwiami z katedry św. Jana

W kwietniu 2002 r. watykańska Kongregacja Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, przychylając się do prośby Prymasa Polski kard. Józefa Glempa, nadała św. Andrzejowi Boboli tytuł drugorzędnego patrona Polski. Od tej pory obchód ku jego czci podniesiony został w całym kraju do rangi święta. Uroczystego ogłoszenia św. Andrzeja Boboli patronem Polski dokonał kard. Józef Glemp w Warszawie podczas Mszy świętej w sanktuarium ojców jezuitów, w którym są przechowywanie relikwie Świętego, 16 maja 2002 r. Święty jest także patronem metropolii warszawskiej, archidiecezji białostockiej i warmińskiej, diecezji drohiczyńskiej, łomżyńskiej, pińskiej i płockiej. Jest czczony także jako patron kolejarzy.
W ikonografii św. Andrzej Bobola przedstawiany jest w stroju jezuity z szablami wbitymi w jego kark i prawą rękę lub jako wędrowiec.
Całość na naszej drugiej stronie: Ewangelia dla nas – kliknij


Kategoria: Aktualności, Pomoc duchowa, Święci Tagged: św. Andrzej Bobola

Materialne dowody na cuda św. Charbela !

$
0
0

Materialne dowody na cuda św. Charbela !

 z filmu cz. 1

Meronicki mnich, prowadził niezwykle surowe życie. Już za życia miał opinię świętego. Wówczas mało osób go znało. Jednak po jego śmierci stał się znany na całym świecie z cudów, których dowody można zobaczyć pielgrzymując do Libanu! 

Ex Voto to dar ofiarowywany w intencji błagalnej lub dziękczynnej. Zwyczaj ofiarowywania cennych metalowych płaskorzeźb wyobrażających symbolicznie intencje modlitwy pochodzi jeszcze z czasów starożytnych. Wiele katolickich sanktuariów w Europie posiada wiele takich przedmiotów wykonanych ze złota lub srebra. Zawieszano je w sąsiedztwie czczonego obrazu, a niekiedy wręcz umieszcza no na relikwiarzu lub przybijano do ikony. Niekiedy przetapiano je na metalowe suknie i przedmioty liturgiczne.

Także w sanktuarium św Charbela w Annaya w Libanie możemy zobaczyć takie żywe, współczesne, materialne dowody wdzięczności wobec świętego, który licznymi cudami okazał że rzeczywiście przebywa w Niebie i wstawia się za nami swoimi modlitwami do Boga. To piękny tradycyjny zwyczaj okazania że oczekujemy interwencji świętego w konkretna sytuację naszego życia. Dziękujemy za uzdrowienie nogi, umieszczając jej srebrną podobiznę, jeżeli uzdrowiona zostaje ręka, umieszczamy płaskorzeźbę ręki.

Na filmie do którego link znajduje się poniżej widzimy wnętrza muzeum Charbela, w którym zwiedzającemu pokazywana jest gablota w której umieszczono niektóre ex Voto. (ok.10 minuty filmu)

Jeżeli pojedziemy na pielgrzymkę do Libanu, nasza wiara zostanie umocniona także poprzez obserwację tych prostych znaków wiary, jakie pozostawili tam po sobie pielgrzymi !

Click to view slideshow.

Pobierz program pielgrzymki (pdf) Program pielgrzymki (kliknij)

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać link do naszej strony i tego artykułu, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji Charbel.com.pl. i wobroniewiary.wordpress.com


Kategoria: Wydarzenia, Święci Tagged: pielgrzymka do Libanu, św. Charbel

Poczuj woń modlitwy Apostołów!

$
0
0

Poczuj woń modlitwy Apostołów!

 CZ 2

Każdy pielgrzym który odwiedzi sanktuarium św Charbela w Annaya w Libanie otrzyma olej św Charbela, czyli małą buteleczkę z substancją która wydobywała się z ciała św Charbela. Wraz z olejem w małej folii znajduje się wyjątkowe kadzidło w formie kilkumilimetrowych grudek o złocistym kolorze…

 Jest to prawdziwe libańskie kadzidło. Właśnie dlatego wygląda inaczej niż nasze polskie. Wydaje ono niepowtarzalną woń charakterystyczną dla Libanu, gdzie wytwarza się je według receptur pierwotnego Kościoła. Głównym składnikiem tego kadzidła jest żywica drzew rosnących w Libanie. Cedy to drzewa które mając ponad 2000 lat pamiętają modlitwę apostołów!  Tradycja wielu pokoleń chrześcijan ukształtowała unikalny sposób zbierania, mieszania żywicznych substancji, a następnie suszenia w specjalny sposób, tak aby przy spalaniu wydobywał się najwspanialszy aromat!

Liban to Ziemia Święta. Dym kadzidła św Charbela to z pewnością ten sam zapach który towarzyszył przebywającemu na tej ziemi Jezusowi, a także prorokom Starego Testamentu. Kadzidło wspominane jest w Biblii wielokrotnie. Zawsze dym kadzideł był wyznacznikiem wyjątkowości sytuacji. Oddania czci Bogu Kadzidło było rzeczą cenną. Dobre unikalne kadzidło było na wagę złota. Trzej Królowie, mędrcy ze wschodu przynieśli małemu Jezusowi właśnie kadzidło, na znak czci.

O kadzidle wspomina dawidowy psalm „Do Ciebie wołam, Panie, prędko mi dopomóż; usłysz głos mój, gdy wołam do Ciebie.Niech moja modlitwa będzie stale przed Tobą jak kadzidło; wzniesienie rąk moich – jak ofiara wieczorna. W Księdze Powtórzonego Prawa palenie kadzidła powiązane jest z błogosławieństwem ich nakazów Twych uczą Jakuba, a Prawa Twego – Izraela, przed Tobą palą kadzidło,na Twoim ołtarzu – całopalenia.Moc jego, Panie, błogosław, a dzieła rąk jego przyjmij”

Także i my możemy wznosić swoje modlitwy w Libanie, a także nasze domy w Polsce mogą stać się poświęcone Bogu poprzez zapalenie w nim kadzidła z Libanu. Staniemy wówczas przed Bogiem jak ci którzy spotkają Jezusa i Świętych także w znaku zapalonego kadzidła!

Zapraszamy Cię do wyjątkowej duchowej podróży śladami pierwszych chrześcijan oraz wielkich świętych libańskich. To będzie niezapomniane przeżycie…

„Pojedź z nami na pielgrzymkę do św. Charbela!”

charbel program 5

Chętnych do udziału w pielgrzymce prosimy o kontakt pod adresem: wobroniewiary@gmail.com

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać link do naszej strony i tego artykułu, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji Charbel.com.pl. i wobroniewiary.wordpress.com


Kategoria: Aktualności, Wydarzenia, Święci Tagged: Kadzidło, Liban, Pielgrzymka do Św. Charbela

Święty Hardini – nieznany przyjaciel o. Charbela. Potężny święty! (WIDEO)

$
0
0

Hardini

Liban jest krainą świętych. Pielgrzymując tam możemy prosić o cud nie tylko św Charbela. Potężnym orędownikiem w Niebie jest także jego duchowy mistrz, którego ciało w sposób cudowny zostało zachowane od rozkładu

Hardini1Święty Hardini właściwie Nimatullah al-Hardini (ur. w 1808 w Hardin, w północnym Libanie; zm. 14 grudnia 1858 w Kfifane) – człowiek, który podobno każdą wolną chwilę wykorzystywał na modlitwę. Dlatego na najbardziej znanym wizerunku widzimy jak klęczy z uniesionymi do nieba rękami. Wydaje mi się, że cytując Św. Jana Pawła II który skierował takie słowa do Prymasa Tysiąclecia „Nie byłoby na Stolicy Piotrowej tego papieża Polaka, który dziś pełen bojaźni Bożej, ale i pełen ufności rozpoczyna nowy pontyfikat, gdyby nie było Twojej wiary, nie cofającej się przed więzieniem i cierpieniem, Twojej heroicznej nadziei, Twego zawierzenia bez reszty Matce Kościoła, gdyby nie było Jasnej Góry i tego całego okresu dziejów Kościoła w Ojczyźnie naszej, które związane są z Twoim biskupim i prymasowskim posługiwaniem”, tak nie byłoby Św. Charbela bez nauczyciela i duchowego przewodnika Św. Hardiniego. Przyszły święty od dzieciństwa przebywał wśród Maronitów, chodził bowiem do szkoły powszechnej prowadzonej przez zakonników, już tam podobno postanowił poświęcić swoje życie służbie Bogu. W roku 1828 wstąpił do zakonu Św. Antoniego w Qozhaya (fot. 4) przebywał tam dwa lata.Śluby zakonne złożył 14.11.1830 roku i został skierowany do klasztoru Św. Cypriana i Św. Justyny w Kfifan (pisze się też Kfifane)(fot.5), gdzie ukończył studia teologiczne i filozoficzne.

Następnie do końca życia z kilkoma krótkimi przerwami pracował tutaj jako wykładowca. Tutaj też wśród podopiecznych miał właśnie Jusuf Antun Machlufa, późniejszego Świętego Charbela.

 Hardini, grota

Jego działalność nie ograniczała się tylko do wychowania i wykładów, ale założył i prowadził m.in. bezpłatną szkołę dla ubogiej młodzieży w regionie. W XIX wieku region podobnie jak późniejszy XX wiek targany był wojnami domowymi, które prowadziły za sobą prześladowania chrześcijan.

Hardini, góry

Al-Hardini odmówił ucieczki i pozostawienia społeczności na niepewny los. Stwierdził wprost „Wszyscy, którzy walczą o życie we wspólnocie, będą mieli większą zasługę”. W swojej karierze trzykrotnie pełnił funkcję generalnego asystenta zakonu. Był wielkim czcicielem Matki Bożej, zbudował jej szesnaście ołtarzy, nieustannie polecał jej ojczyznę Liban, oraz wspólnotę zakonną. Zakładał też stowarzyszenia Maryjne. Zmarł 14 grudnia 1959, ze słowami „Tobie Maryjo, powierzam moją duszę”. W Kfifane polecam miejscowy sklepik prowadzony przez zakonników a tam przysmaki kuchni, dla mnie najlepsza oliwa z oliwek jaką w życiu jadłem, wino miejscowe czerwone wytrawne, przyprawy, herbata no wszystko palce lizać.

Św. Hardini (pełne imię Nimatullah Kassab Al-Hardini) został beatyfikowany przez papieża Jana Pawła II w dniu 7 września 1998, następnie kanonizowany 16 maja 2004 też przez Jana Pawła II. Święty ten jest obecny w wielu świątyniach na terenie Libanu (obrazy, relikwie, figury), oraz na banerach w różnych częściach Bejrutu.

Tutaj piękny wschodni śpiew: FILM

GALERIA ZDJĘĆ

kanał filmowy: 
(Katedra Maronicka Bejrut; Kościół Kapucynów Bejrut; Bekaa Afra miejsce urodzenia Św. Charbela; zakonu Św. Antoniego w Qozhaya; Kfifane)

„Pojedź z nami na pielgrzymkę do św. Charbela!”

Chętnych do udziału w pielgrzymce prosimy o kontakt pod adresem: wobroniewiary@gmail.com

Program pielgrzymki pdf: (kliknij)

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać link do naszej strony i tego artykułu, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji Charbel.com.pl. i wobroniewiaryitradycji.wordpress.com


Kategoria: Aktualności, Wydarzenia, Święci Tagged: Liban, pielgrzymka do Libanu, Święty Hardini, św. Charbel

8 sierpnia odpust ku czci św. Filomeny – możemy wysyłać intencje do ks. Proboszcza jedynego w Polsce kościoła z relikwiami tej Świętej

$
0
0

giuseppe-bezzuoli-santa-filomenaDziś zaczyna się nowenna do świętej Filomeny. Jest to mała dziewczynka, która przez wielką miłość do Chrystusa oddała się cierpieniom jakie musiała znosić przez władze, jakie panowały w tamtych czasach. Jej wielkie oddanie Panu, postawiło ją blisko z Matką Najświętszą u boku swojego umiłowanego. W Polsce nieliczni znają tę małą a zarazem tak wielką świętą, jaką jest Filomena, ci nieliczni wiedzą, że za Jej wstawiennictwem otrzymują wiele łask Bożych. Warto ją poznać, zaprzyjaźnić się i Ją pokochać. Tak jak kochali ją i czcili za ziemskiego życia świeci i błogosławieni.
Jej wielkim czcicielem był św. Jan Maria Vianney, był bardzo oddany tej małej dziewczynce, Jej powierzał wszystkie wielkie sprawy, które za jej wstawiennictwem u Pana Miłosiernego miały pozytywne patrzenie. Dzięki kapłanowi z Ars ludność poznała świętą Filomenę, która w niebywały sposób nawróciła tych mieszkańców do wiary w Boga. Św. Jan Maria Vianney powiedział „to nie ja cuda czynię! Jestem tylko biednym nieukiem, co pasał owce!… zwróćcie się do świętej Filomeny Ilekroć prosiłem o co Boga przez Jej przyczynę, zawsze byłem wysłuchany
Inna wielka święta, błogosławiona Paulina Jaricot która była założycielką żywego różańca także dawała świadectwo o wielkości św. Filomeny, za jej wstawiennictwem została cudownie uzdrowiona. „Słyszałam jak demony mówiły podczas egzorcyzmu: dziewica i męczennica, święta Filomena, jest naszym przeklętym wrogiem. Nabożeństwo do niej jest nową straszną bronią przeciw piekłu”
Również św. Ojciec Pio i wielu papieży poświęcało tej małej Świętej swe prośby, by niosła przed tron Boga i nie zapominając ludu, który otrzymywał wiele łask Bożych przez Jej orędownictwo. Bardzo dużo dobrego można pisać o niej. W wielu edycjach książkowych zapisało się o jej wstawiennictwu u Chrystusa tego, którego wybrała, umiłowała i ślubowała wierność i czystość. My również powinniśmy ,,pisać” historię naszego osobistego życia ze świętą Filomeną ,ona jest wśród nas, jeśli my wyrazimy naszą wolę, by stała się naszą powierniczką naszej modlitwy i opiekunką wraz z naszym Aniołem Stróżem. Ona kocha Polskę, Polaków. Dlaczego tak mówię?
Z osobistego doświadczenia, które mogłem przeżyć z Nią. Na Dolnym Śląsku u podnóża góry Ślęży we wsi Gniechowice znajduje się jedyny w Polsce kościół pod jej wezwaniem. W głównym ołtarzu znajduje się wizerunek małej świętej. Mieszkańcy o nią dbają, modlą się powierzają jej swe trudy życia codziennego a także podziękowania za łaski które od niej otrzymały. Ona duchowo czeka na swoich wiernych w codziennej mszy św.. Święta Filomena zapragnęła przyjść do Gniechowic w swych świętych relikwiach. Do tego wybrała proboszcza ks. Kan. Jarosława Wawaka który starał się o relikwie pierwszego stopnia. W Sanktuarium w Mugnano  mógł otrzymać jednak tylko relikwie trzeciego stopnia tzn. kawałek potartego płótna był bardzo zawiedziony, ponieważ przebył tę drogę z myślą, iż wróci w obcowaniu z małą Filomeną w postaci kości, która jest najważniejszym stopniem w relikwiach Świętych. Opatrzność Boża inaczej pokierowała drogi księdza do otrzymania tej upragnionej Świętej dla swojej parafii w Gniechowicach na Dolnym Śląsku, dotarł do braci Norbertanów którzy otrzymali od opiekuna duchowego już nieżyjącego ks. Biskupa Józefa Pazdura Świętą Filomenę. To ona pokierowała księdza Jarka do drzwi, gdzie przebywają jej relikwie. Dziś mieszkańcy bardzo się cieszą z relikwii tej Świętej, które będą już w najbliższą sobotę tzn. 8.08.2015 ucałowane przez wiernych. Kapsuła relikwii nie jest standardowa, dlatego też mieszkańcy zbierają na duży relikwiarz, który będzie godnie i z czcią przechowywał małą Świętą. Ta krótka historia mówi nam o tym, że Święta żyje i zaprasza nas, by zagościła w naszym życiu. Mówiąc o Świętych nie zapominajmy o tym co mówi św. Augustyn „ilekroć chcemy okazać świętym nasze uwielbienie, powinniśmy nie ograniczać się do tego, aby tylko wyprosić za ich wstawiennictwem dobra doczesne, lecz raczej starać się, aby przez naśladowanie ich cnót stać się godnymi korzystania z dóbr wiecznych”
Święta Filomeno jesteś Patronką tych czasów, wspieraj nas, błogosław nam na każdy czas życia i pomagaj w walce przed siłami zła, niwecz plany złego.
W imieniu ks. Jarka zapraszam na odpust w jej małym Polskim Mugnano to znaczy Gniechowicach na Dolnym Śląsku.

Click to view slideshow.

Kilka informacji na temat odpustu:
– 8 sierpnia o g. 11.00 msza św. Odpustowa. Przewodniczy i głosi kazanie ks. Julian Rafałko – dziekan Kłodzka.
– o g. 15.00 nabożeństwo do św. Filomeny i możliwość uczczenia relikwii św. Filomeny (ucałowanie)
– orszak św. Filomeny – dziewice ubrane w szaty św. Filomeny niosące lilie i palmy.
– młode małżeństwa niosą figurkę św. Filomeny.
A wszystkim którzy zapragną pobłogosławionego relikwiami obrazka św. Filomeny zapraszam na naszą stronę parafialną http://filomena.gniechowice.info/
Brat Pelegrini

Ksiądz Proboszcz Jarosław Wawak napisał:
Wszystkie prośby – intencje – do nabożeństwa można składać za pośrednictwem strony internetowej parafii: http://www.filomena.gniechowice.info lub bezpośrednio: jwawak@wp.pl


Kategoria: Wydarzenia, Święci Tagged: Nowenna do św. Filomeny, odpust, relikwie, Św. Filomena

Święty Maksymilian Maria Kolbe – czy wiesz, że istnieją Jego relikwie?

$
0
0

Święty Maksymilian Maria Kolbe, prezbiter i męczennik

Święty Maksymilian Maria Kolbe

Rajmund Kolbe urodził się w Zduńskiej Woli koło Łodzi 8 stycznia 1894 r. Był drugim z kolei dzieckiem, jego rodzice trudnili się chałupniczym tkactwem. Rodzina posiadała tylko jedną, dużą izbę: w kącie stał piec kuchenny, z drugiej strony cztery warsztaty tkackie, a za przepierzeniem była sypialnia. We wnęce znajdowała się na stoliku figurka Matki Bożej, przy której rodzina rozpoczynała i kończyła modlitwą każdy dzień.
Rodzice, chociaż ubodzy, byli jednak przesiąknięci duchem katolickim i polskim. Należeli do Trzeciego Zakonu św. Franciszka. Ojciec Rajmunda bardzo czynnie udzielał się w parafii. Należał do konspiracji i swoim synom często czytał patriotyczne książki. Pierwsze nauki Rajmund pobierał w domu. Nie było bowiem wtedy szkół polskich, a rodzice nie chcieli posyłać dzieci do szkół rosyjskich. Rajmund sam więc uczył się czytania, pisania i rachunków. Wkrótce zaczął pomagać rodzicom w sklepie. Zdradzał bowiem zdolności matematyczne.
Od najwcześniejszych lat Rajmund wyróżniał się szczególnym nabożeństwem do Matki Bożej. Jako mały chłopiec kupił sobie figurkę Niepokalanej. Nie był jednak chłopcem idealnym. Pewnego dnia na widok swawoli syna matka odezwała się do niego z wyrzutem: „Mundziu, co z ciebie będzie?” Chłopak zawstydził się i spoważniał; odtąd zaczął oddawać się modlitwie przy domowym ołtarzyku. Miał ok. 12 lat, kiedy prosił Matkę Bożą, aby Ona sama odpowiedziała mu, kim będzie. Jak opowiadał później mamie, pokazała mu się wtedy Maryja trzymająca dwie korony: jedną białą i drugą czerwoną, i zapytała, czy chce je otrzymać. „Biała miała oznaczać, że wytrwam w czystości, czerwona – że będę męczennikiem. Odpowiedziałem, że chcę. Wówczas Matka Boża mile na mnie spojrzała i zniknęła”. Działo się to w kościele parafialnym w Pabianicach.
W roku 1907 w parafii pabianickiej po raz pierwszy od dziesiątków lat odbywały się misje. Prowadził je franciszkanin, o. Peregryn Haczela ze Lwowa. Na jednej z nauk misjonarz zachęcił chłopców, by wstąpili do zakonu św. Franciszka. Nauki zakonnicy udzielali za darmo w gimnazjum we Lwowie. Pod wpływem przeprowadzonej misji Rajmund ze swoim starszym bratem, Franciszkiem, postanowił wstąpić do franciszkanów konwentualnych. Za pozwoleniem rodziców obaj udali się do małego seminarium we Lwowie. W rok potem (1908) poszedł w ich ślady także najmłodszy brat, Józef. W gimnazjum Rajmund wybijał się w matematyce i fizyce.

Święty Maksymilian Maria Kolbe i jego współbraciaBędąc w gimnazjum, Rajmund postanowił zbrojnie walczyć dla Maryi. Wkrótce jednak doszedł do przekonania, że takiej walki nie da się połączyć ze stanem duchownym, który chciał obrać. Postanowił więc zrezygnować z powołania duchownego i kapłańskiego. W tej krytycznej chwili zjawiła się we Lwowie jego matka i wyznała obu synom, że postanowiła z ojcem poświęcić się na służbę Bożą. Matka miała wstąpić do benedyktynek we Lwowie, a ojciec – do franciszkanów w Krakowie. Rajmund ujrzał w tym wyraźną wolę Bożą i uznał, że jego przeznaczeniem jest pozostanie w zakonie. Poprosił więc o przyjęcie do nowicjatu, który rozpoczął 4 września 1910 r. Przy obłóczynach otrzymał zakonne imię Maksymilian.
W tym czasie Maksymilian przeżywał okres skrupułów. Dzięki roztropności spowiednika i przełożonych rychło się z nich wyleczył. W rok potem złożył czasowe śluby (5 września 1911 r.). Po nowicjacie ukończył ostatnią, ósmą klasę gimnazjalną i zdał maturę. Jesienią 1912 r. udał się na dalsze studia do Krakowa. Przełożeni, widząc jego wyjątkowe zdolności, wysłali go jednak na studia do Rzymu, gdzie zamieszkał w Międzynarodowym Kolegium Serafickim. Równocześnie uczęszczał na wykłady na Gregorianum. Tam studiował filozofię (1912-1915), a potem, już w samym Kolegium Serafickim, teologię (1915-1919). Studia wyższe ukończył z dwoma dyplomami doktoratu: z filozofii i teologii. W wolnych chwilach oddawał się ulubionym studiom fizycznym. Napisał wtedy artykuł pt. Etereoplan o pojeździe międzyplanetarnym, który zaprojektował w oparciu o newtonowskie prawo akcji i reakcji.
1 listopada 1914 r. złożył profesję uroczystą, czyli śluby wieczyste, przybierając sobie imię Maria. Ulubioną lekturą Kolbego były wówczas Dzieje duszy, napisane przez św. Teresę od Dzieciątka Jezus. Rozczytywał się w nich i pogłębiał swoje życie wewnętrzne. Duże wrażenie uczyniła także na nim lektura dzieła św. Gemmy Galgani Głębia duszy. Nie rozstawał się również z tekstem św. Alfonsa Marii Liguori Uwielbienia Maryi i św. Ludwika Marii Grignion de Monfort O ofiarowaniu się Jezusowi przez Maryję.
Kiedy wybuchła I wojna światowa, klerycy spod zaboru austriackiego otrzymali rozkaz natychmiastowego opuszczenia Rzymu i powrotu do rodzinnego kraju. Kolbe wyjechał do San Marino, gdzie starał się o przedłużenie paszportu na odbywanie dalszych studiów w Rzymie. Wkrótce otrzymał wiadomość, że jego brat, Franciszek, opuścił zakon i wstąpił do polskich legionów. Po wojnie Franciszek założył rodzinę i pracował jako nauczyciel, organista, a w końcu jako urzędnik państwowy. Zginął w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu, zapewne w roku 1943. Także ojciec Maksymiliana wstąpił do legionów i zginął w potyczce między Olkuszem a Miechowem (1914).
W duszy Maksymiliana powstała walka, czy i on nie powinien iść w ich ślady. Doszedł jednak do przekonania, że więcej dla ojczyzny uczyni jako kapłan. 29 listopada 1914 r. otrzymał święcenia niższe, a 28 października 1915 r. na Uniwersytecie Gregoriańskim obronił pracę doktorską z wynikiem summa cum laude (z wyróżnieniem).

Święty Maksymilian Maria Kolbe i Rycerz NiepokalanejPod wpływem szeroko zakrojonej akcji antykatolickiej, której był świadkiem w Rzymie, po naradzie ze współbraćmi i za zgodą swego spowiednika, Maksymilian Maria założył Rycerstwo Niepokalanej (Militia Immaculatae). Celem tego stowarzyszenia była walka o nawrócenie schizmatyków, heretyków i masonów. Dla realizacji tego celu członkowie Rycerstwa mieli się oddawać na całkowitą i wyłączną służbę Maryi Niepokalanej i codziennie powierzać Jej los grzeszników. Temu programowi Maksymilian poświęcił się odtąd z całym zapałem i pozostał mu wiernym aż do śmierci. Wkrótce po założeniu Rycerstwa napisał list do przełożonego generalnego franciszkanów, o. Dominika Tavaniego, z prośbą o błogosławieństwo.
8 października 1917 r. otrzymał święcenia diakonatu, a 28 kwietnia 1918 r. w kościele św. Andrzeja della Valle święcenia kapłańskie z rąk kard. Bazylego Pompilego. Mszę prymicyjną odprawiał w kościele i przy ołtarzu, gdzie w 1842 r. Niepokalana objawiła się Alfonsowi Ratisbonnowi. 22 lipca 1919 r. o. Maksymilian Kolbe ukończył wydział teologiczny – również ze stopniem naukowym doktora.
W roku 1919, po siedmiu latach pobytu w Rzymie, o. Maksymilian wrócił do Polski. Postanawił dołożyć wszystkich sił, aby stała się ona królestwem Maryi. Przełożeni przeznaczyli go na nauczyciela historii Kościoła w seminarium zakonnym w Krakowie. Zaczął werbować kleryków do Milicji Niepokalanej. Do najgorliwszych apostołów należał o. Katarzyniec, zmarły w opinii świętości. Jego proces beatyfikacyjny jest w toku. Maksymilian miał wówczas 26 lat. Do Milicji Niepokalanej zaczęli napływać nie tylko klerycy i franciszkanie, ale również ludzie świeccy. Maksymilian zbierał ich w jednej z sal przy kościele franciszkanów i wygłaszał do nich referaty o Niepokalanej, oddaniu się Jej, o życiu wewnętrznym. Niestety, rozwijająca się gruźlica zmusiła przełożonych, by wysłali go na trzy miesiące do Zakopanego. Tam odprawił rekolekcje. Kiedy nastąpiła wyraźna poprawa, wrócił do Krakowa. Kiedy jednak choroba powróciła, prowincjał wysłał go ponownie do Zakopanego, zabraniając mu wszelkiej pracy apostolskiej. Przebywał tam przez osiem miesięcy, po czym przełożeni za radą lekarzy przenieśli go do Nieszawy. Z końcem października 1921 r. powrócił do Krakowa. 2 stycznia 1922 r. otrzymał z Rzymu upragnione zatwierdzenie Milicji Niepokalanej. W tym samym miesiącu zaczął wydawać w Krakowie miesięcznik pod znamiennym tytułem Rycerz Niepokalanej, który z czasem zdobędzie sobie niezmiernie wielką popularność w Polsce i za granicą.
Święty Maksymilian Maria KolbePrzełożeni, zaniepokojeni w ich mniemaniu zbyt szeroko zakrojoną akcją o. Kolbego, przenieśli go do Grodna. Jednak i tu rozpoczętego dzieła szerzenia Milicji Niepokalanej i rozpowszechniania Rycerza Niepokalanejfranciszkanin nie zaniechał. Zdobył małą maszynę drukarską i wśród współbraci znalazł ochotnych pomocników. Zaczął także werbować powołania do pracy wydawniczej. Dzięki temu Rycerzstale zwiększał swój nakład. W ciągu pięciu lat (1922-1927) z 5.000 wzrósł on do 70.000 egzemplarzy! Na pięciolecie pisma o. Kolbe otrzymał wiele listów gratulacyjnych od biskupów oraz błogosławieństwo papieża Piusa XI z licznymi odpustami i łaskami, o które dla swojego związku prosił.
Gdy w klasztorze grodzieńskim pole do pracy okazało się zbyt ciasne, o. Maksymilian Maria za pozwoleniem przełożonych zaczął oglądać się za nową placówką. Książę Jan Drucki-Lubecki ofiarował mu w okolicach Warszawy pięć morgów pola ze swego majątku Teresin. Ojciec Kolbe zjawił się w późniejszym Niepokalanowie 6 sierpnia 1927 r. i postawił tam figurę Niepokalanej. Z pomocą oddanych sobie współbraci i okolicznej ludności zabrał się też do budowy kaplicy. Postawiono także drewniane baraki, do których wniesiono maszyny. Przenosiny miały miejsce 21 listopada 1927 r. – w święto Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny.
Kiedy dzieło w Niepokalanowie doszło do pełni rozwoju, za zezwoleniem generała zakonu o. Kolbe w towarzystwie czterech braci zakonnych udał się do Japonii, aby tam szerzyć wielkie dzieło (26 lutego 1930 r.). W drodze zatrzymał się w Szanghaju. Znany chiński katolik Lo-Pa-Hong z miejsca zaofiarował mu dom, maszyny drukarskie i motor oraz zapewnił utrzymanie zakonnikom. Niestety tamtejszy biskup wyraził stanowczy sprzeciw. O. Kolbe udał się więc do Japonii. W niezmiernie ciężkich warunkach, bez żadnej pomocy miejscowego biskupa w Nagasaki, o. Kolbe rozpoczął pracę wydawniczą. W trzy miesiące później miał już własną drukarnię i dom. Pierwszy numer Rycerza japońskiego (Seibo no Kishi) ukazał się w nakładzie 18.000 egzemplarzy. Drugi numer, listopadowy, miał już nakład 20.000, a grudniowy – 25.000. W 1931 r. Maksymilian nałożył habit franciszkański pierwszemu Japończykowi. Dał mu na imię Maria. W tym samym roku nabył pod klasztor dziki stok góry, gdzie wystawił pierwszy własny budynek. Tak powstał japoński Niepokalanów (Mugenzai no Sono – Ogród Niepokalanej). W roku 1934 poświęcono tam także nowy kościół.
W roku 1936 japoński Niepokalanów był już na tyle okrzepły, że o. Kolbe mógł go opuścić. Na kapitule prowincjalnej został bowiem wybrany przełożonym Niepokalanowa w Polsce. Po sześciu latach nieobecności wrócił do kraju. Sława Niepokalanowa rosła. Co roku zgłaszało się ok. 1800 kandydatów. O. Kolbe osobiście przyjmował zgłaszających się. Stosował surową selekcję. Przyjmował około 100. Głównym warunkiem przyjęcia było pragnienie świętości. W roku 1939 Niepokalanów liczył już 13 ojców, 18 kleryków-nowicjuszów, 527 braci profesów, 82 kandydatów na braci i 122 chłopców w małym seminarium. Rycerz Niepokalanej osiągnął nakład 750 tys. egzemplarzy. Rycerzyk Niepokalanej i Mały Rycerzyk Niepokalanej miały łączny nakład 221 tys. egzemplarzy,Mały Dziennik – nakład codzienny 137 tys., a niedzielny – 225 tys. egzemplarzy. Ponadto drukowano Informator Rycerstwa Niepokalanej, Biuletyn Misyjny i Echo Niepokalanowa. Kalendarz Niepokalanej liczył w 1937 r. 440 tys. egzemplarzy nakładu. Od roku 1938 Niepokalanów miał własną radiostację, której sygnałem była melodia Po górach, dolinach.

1 września 1939 r. wybuchła druga wojna światowa… więcej czytaj na: Ewangelia dla nas

***

Relikwie św Maksymiliana M. Kolbe

kolbe_relikwie-684x310

Ten święty zmarł w obozie koncentracyjnym w którym z reguły ciała więźniów palono w krematoriach. Co więc znajduje się w relikwiarzach?

Skąd są te relikwie?
Czytamy na profilu facebookowym Br. Jana Hruszowca OFMConv: “Co do relikwii o Maksymiliana, to są to włosy z jego brody. Na początku II wojny światowej ojciec Kolbe zgolił brodę, którą zapuścił na misjach w Japonii. Klasztorny fryzjer, br. Akurcjusz Pruszak schował włosy z brody Ojca Kolbe i skrupulatnie je przechowywał. Współbracia przypuszczali, że Ojciec Maksymilian może zostać kiedyś świętym, dlatego przechowywali rzeczy Ojca Maksymiliana, a brat fryzjer przechował włosy z brody.” Na fotografii widzimy mały okrągły relikwiarz, który umieszczony będzie w ostenstorium, służącym do ukazywania wiernym podczas nabożeństw i adoracji. Napis głosi że są to relikwie św. Maksymiliana Marii Kolbe, z jego włosów. Dobrze że zachowano tę brodę, ponieważ teraz stanowi ona łatwy do podzielenia materiał. Takie relikwie są rozprowadzane po wielu miejscach w Polsce i poza jej granicami. Wierni modląc się przed takimi relikwiami otrzymują wiele łask. Na przykład stale do adoracji wiernym ukazywane są relikwie św Maksymiliana w warszawskim kościele Najświętszego Zbawiciela, w bocznej kaplicy w której jest czczony obraz Matki Bożej Zbawiciela.

Jak uczcić relikwie?
Są też okazje do publicznego uczczenia tych relikwii w publicznych obrzędach. W wielu kościołach w których są te relikwie praktykuje się błogosławieństwo wiernych tymi relikwiami, w dni szczególnie poświęcone kultowi tego świętego. W klasztorach Braci Mniejszych Konwentualnych, w których jest szczególny kult św. Maksymiliana, w Polsce w Niepokalanowie gdzie żył i pracował, oraz w Harmężach blisko miejsca męczeństwa praktykowane jest nabożeństwo „Transitus” przypominające przejście św. Maksymiliana drogi z ziemi do nieba, ułożone na wzór nabożeństwa do św Franciszka. Rozpoczyna się ono w celi świętego a kończy w kościele, tekst nabożeństwa jest różny w każdym sanktuarium. ( tekst z Harmęży http://www.harmeze.franciszkanie.pl/index1.php?zm=138 ) W Niepokalanowie  “W piątek – 14 sierpnia – będziemy przeżywać uroczystość św. Maksymiliana. Przygotujemy się do niej przez Triduum, odprawiane codziennie od wtorku o godz. 18:00 – rozważania prowadzić będzie o. Ryszard Żuber. W uroczystość św. Maksymiliana Msza św. o godz. 7:00 zostanie odprawiona w Sanktuarium św. Maksymiliana. Pozostałe Msze święte będą odprawiane w Bazylice jak w dzień powszedni. Mszy świętej o godz. 11:00 będzie przewodniczyć J.E. Ks. Abp Wacław Depo, metropolita częstochowski. O godz. 17:00 odbędzie się nabożeństwo TRANSITUS. Rozpoczniemy je w Sanktuarium św. Maksymiliana, a następnie udamy się procesjonalnie do Bazyliki. Msza święta o godz. 18:00 zostanie odprawiona w intencji rodzin i małżeństw, szczególnie tych, które zawarły sakrament małżeństwa w miesiącu sierpniu. Uczcijmy św. Maksymiliana, założyciela Niepokalanowa, naszą obecnością na Mszy świętej w tym dniu. http://niepokalanow.pl/news,386 

Opis śmierci św Maksymiliana według tekstu „Transitus” z Harmęży
„Zaraz też esesmani kazali zdjąć buty skazanym i poprowadzili ich do bunkra głodowego. A jeden z nich tak był słaby, że słaniał się na nogach, więc ojciec Maksymilian objął go ramieniem, podtrzymał, i tak szli razem. I zaprowadzili ich do bloku numer 11, oznaczony wówczas numerem 13. Kazali im rozebrać się do naga. Wpędzili ich wszystkich dziesięciu do piwnicy, do celi numer 18, bardzo niskiej i małej, o wymiarach dwa i pół metra na dwa i pół metra, z jednym zakratowanym, kwadratowym okienkiem pod sufitem, z podłogą z betonu. W rogu stało wiadro na odchody. Tam mieli umrzeć głodową męką. Esesmani zatrzasnęli żelazne drzwi.
Więzień Polak, Bruno Borgowiec, w Auschwitz numer 1192, był zatrudniony w administracji obozu, ale w tamtym czasie został też przydzielony do opróżniania wiadra i wynoszenia zmarłych z celi numer 18. Wchodził tam każdego dnia. Dał on zeznanie, że ile razy otworzył drzwi zastawał więźniów na modlitwie. I że cały czas dochodziły z celi śpiewy pieśni nabożnych, słychać było odmawianie litanii i różańca, które to prowadził jeden głos, ojca Maksymiliana, a inne głosy mu odpowiadały.
Z czasem głosy stawały się coraz słabsze. Każdego dnia Borgowiec, nadzorowany przez dwóch esesmanów, wyciągał z celi śmierci kolejne ofiary. Po dwóch tygodniach męki, dnia 14 sierpnia 1941 roku, ojciec Maksymilian pozostawał jeszcze żywy, i jeszcze trzech innych. Co widząc, esesmani wezwali pielęgniarza a zarazem kata, niemieckiego kryminalistę o nazwisku Bock, aby dobił ich zastrzykami trucizny. Widząc oprawcę ze strzykawką pochylającego się nad nim, ojciec Maksymilian sam wyciągnął do niego ramię lewej ręki. A widząc to więzień Borgowiec nie był w stanie powstrzymać szlochu i na chwilę się usunął.
A gdy więzień Borgowiec wrócił po krótkiej chwili, znalazł ojca Maksymiliana siedzącego na podłodze i, jak poprzednio, opartego plecami o ścianę. Jego czyste ciało jakby promieniowało. Jego głowa była pochylona nieco w bok, a oczy szeroko otwarte, utkwione w jeden punkt, jakby zastygłe w radosnym zachwycie. Całe oblicze jaśniało radością. Borgowiec wrócił do biura, w którym pracował i stwierdził, że godzina była dokładnie 12.50, a więc ojciec Maksymilian zmarł, w wigilię święta Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Pomyślał, że to ona sama pospieszyła przyjść po swego rycerza. Zaraz potem, Borgowiec, pod nadzorem esesmanów, wraz z innym więźniem, a był to Maksymilian Chlebik, numer obozowy 1251, przenieśli ciało ojca Kolbego do umywalni, a następnego dnia wyznaczeni więźniowie w drewnianych skrzyniach zanieśli je do pobliskiego krematorium. Spalenie ciała nastąpiło już w pełni święta Wniebowzięcia, 15 sierpnia Roku Pańskiego 1941. Popioły z krematorium rozsypywano po okolicznych polach i rozniósł je wiatr. Użyźniały polską glebę. Stało się tak, jak przepowiedział… Pragnę być starty na proch dla Niepokalanej i aby ten proch został rozniesiony przez wiatr po całym świecie.”

Nazajutrz odpust maryjny
Niepokalanów przeżywa dwie uroczystości, ponieważ śmierć św. Maksymiliana miała miejsce w wigilię święta maryjnego. „W sobotę – 15 sierpnia – przypada uroczystość Wniebowzięcia NMP. W Bazylice w Niepokalanowie w tym dniu przypadają uroczystości odpustowe. Mszy świętej o godz. 11.30 przy ołtarzu polowym przewodniczył będzie J.E. ks. bp Roman Marcinkowski, biskup pomocniczy włocławski. Poświęcenie kwiatów, owoców i ziół będzie po każdej Mszy świętej. O godz. 15:00 zostanie odprawione wokół bazyliki nabożeństwo z rozważaniami radości Matki Bożej zwane Dróżkami. Dzień zakończymy Apelem Maryjnym o godz. 21:00. Serdecznie zapraszamy wiernych na Msze święte i nabożeństwa organizowane w tę uroczystość.” ( Radio Niepokalanów)
Maria Patynowska Fronda


Kategoria: Wydarzenia, Święci Tagged: relikwie, Święty Maksymilian Maria Kolbe

Wizja św. Jana Bosco –„Obrońcy dużego okrętu, to wierni serdecznie przywiązani do Stolicy Apostolskiej”

$
0
0

Objawienia Św. Jana Bosco

Papież zwycięży wrogów Kościoła dzięki doskonałemu nabożeństwu do Matki Najświętszej, którym rozpali cały Kościół, czego następstwem będzie powszechny, gorący kult do Eucharystii w całym Kościele i to da zwycięstwo Papieżowi.
Kościół będzie przeżywał ciężkie chwile, także dozna wielu szkód, ale samo Niebo przyjdzie mu z pomocą. Ciężkie czasy skończą się i zapanuje pokój. Dla Kościoła będzie to nowy, wspaniały rozkwit

WizjaJanaBosko

Św. Jan Bosco wieczorem 26 V 1862 roku dostąpił widzenia, które ma wielkie znaczenie dla naszych czasów:

„Ujrzałem siebie na małej, skalistej wysepce na morzu. Szalała straszliwa burza. Wtem ujrzałem olbrzymi okręt, potężnie miotany na wszystkie strony. Na nim zobaczyłem Papieża, kardynałów, biskupów, księży, zakonników i wielu ludzi. I zrozumiałem: oznacza to Święty Kościół Katolicki. Wokół tego wielkiego okrętu – Kościoła widziałem wiele innych potężnych okrętów i były to mniej lub bardziej agresywne statki, które atakowały okręt Kościoła, wyrządzając mu wiele szkód. Równocześnie nieprzyjaciele zarzucali okręt papieski olbrzymią ilością książek i broszur. W czasie szczególnie gwałtownego ataku zobaczyłem, że sam Papież został ciężko ranny i że umarł w skutek upływu krwi. Jednak znajdujący się na jego okręcie kardynałowie wybrali zaraz nowego Papieża. Wiadomość o śmierci jednego Papieża i o wyborze jego następcy została natychmiast podana światu. Ów nowy Papież podjął bardzo trudne zadanie.

Ciężko uszkodzony okręt Kościoła zdawał się być zgubiony wobec szalonej przemocy wrogów; sądzili oni, że odnieśli zwycięstwo. Lecz wtedy zobaczyłem, jak nagle z ciemności i wzburzonego morza wyłaniają się w górę dwa wspaniałe, świetlane kolumny. Nad pierwszą dojrzałem u góry unoszącą się ogromną, jaśniejącą Hostię, a na szczycie kolumny zobaczyłem tablicę z napisem „Salus Credentium”, to znaczy: „Ratunek dla wierzących”. Na drugiej, nieco mniejszej kolumnie, znajdującej się trochę dalej, dojrzałem u góry statuę Niepokalanej Matki Bożej – Maryi oraz tablicę z napisem: „Auxilium Christianorum”, to znaczy: „Wspomożenie chrześcijan”. Kiedy wśród burzy i ciemności, w największej potrzebie i udręce – rozbłysło to cudowne zjawisko świetlne, wszyscy na okręcie Kościoła zapałali nową nadzieją. A nowo wybrany Papież wydał polecenie, by skierować się ku tym dwóm świetlanym kolumnom, aby przytwierdzić do nich okręt Kościoła. Kiedy to nastąpiło, burza uciszyła się, ustąpiły ciemności i nastał wspaniały dzień. Wówczas zobaczyłem, jak wrogie okręty popadły w największy zamęt, zderzały się ze sobą, tonęły w głębiach wód lub wylatywały w powietrze. Inne oddalały się i znikały z pola widzenia. Wielu rozbitków z tych zniszczonych okrętów pływało na szczątkach statków, kierując się ku niosącemu ratunek okrętowi Kościoła. Przyjmowano ich tam z litością i udzielano im pomocy”.

Św. Jan Bosco często opowiadał o tej wizji i dodawał wyjaśnienie:
„Nieprzyjacielskie okręty oznaczają prześladowania Kościoła. Ciężkie go czekają przeprawy. Jego dotychczasowe cierpienia są niczym w porównaniu z tym, co jeszcze nastąpi. Scena ta oznacza, że Papież zwycięży wrogów Kościoła dzięki doskonałemu nabożeństwu do Matki Najświętszej, którym rozpali cały Kościół, czego następstwem będzie powszechny, gorący kult do Eucharystii w całym Kościele i to da zwycięstwo Papieżowi. Kościół będzie przeżywał ciężkie chwile, także dozna wielu szkód, ale samo Niebo przyjdzie mu z pomocą. Ciężkie czasy skończą się i zapanuje pokój. Dla Kościoła będzie to nowy, wspaniały rozkwit.”

Sen
Wyobraźcie sobie, że znaleźliście się ze mną na brzegu morza lub jeszcze lepiej, na samotnej skale. Jedyny ląd przez was dostrzegany, to ten pod waszymi stopami. Cała przestrzeń wodna usiana niezliczoną liczbą okrętów stojących w szyku bojowym. Ich dzioby miały zakończenia ostre jak włócznia, zdolne w razie ataku przebić na wylot i kompletnie zniszczyć statki wroga. Okręty te byly wyposażone w armaty. Na pokładach znajdowało się mnóstwo karabinow, materiałów wybuchowych i innej broni różnego rodzaju, a takze ksiqzki.
Okręty te atakowały inne statki o wiele większe i wyższe niż one same. Próbowały one zniszczyć nieprzyjaciela, podpalić lub w jakikolwiek sposób go osłabić.

Łódź Papieża
Eskortę majestatycznego i w pełni wyposażonego okrętu papieskiego stanowiły mniejsze statki, które za pomocą sygnalów otrzymywały rozkazy od niego i wykonywaly manewry, broniąc się przed naporem nieprzyjacielskiej floty.

Dwie Kolumny
Na środku bezbrzeżnego oceanu wyrastały nagle dwie kolumny w bliskiej odległości od siebie. Na wierzchołku jednej z nich widniał posąg Niepokalanej Dziewicy. U jej stóp jaśniał transparent z napisem Auxilium Christianorum – Wspomożenie wiernych. Na drugiej kolumnie większej i wyższej pojawiła się ogromnych rozmiarów monstrancja z Najświętszą Hostią. Poniżej można było czytać proporcjonalny do tej kolumny napis: Salus credentium – Zbawienie wierzących.

Sternik łodzi Piotrowej
Najwyższym dowódcą tego dużego okrętu był Ojciec Święty, Namiestnik Jezusa Chrystusa na ziemi. Widząc wściekły atak wrogów i niebezpieczeństwo stąd płynące dla swoich wiernych, postanowił zebrać koło siebie kapitanów mniejszych okrętów celem podjęcia decyzji.

Zebranie kardynałów
Wszyscy kapitanowie znaleźli się na pokładzie papieskiego okrętu, skupieni wokół osoby Papieża. Zaledwie się rozpocztęło spotkanie, a tu zerwał się gwałowny sztorm, więc dowódcy szybko przenieśli się na swoje statki, by nimi dowodzić z bliska. Nastał okres kroótkiego spokoju. Papież po raz drugi zgromadził kapitanów na flagowym okręcie, kontynuując swój kurs. Burza na morzu rozpętała się na nowo. Papież stanął przy sterze i ze wszystkich sił próbował utrzymać posuwanie się statku w kierunku owych dwóch kolumn, z których wierzchołka zwisały kotwice i duże haki umocowane na stalowych łańcuchach.

Bitwa
Wszystkie okręty nieprzyjaciela rozpoczęły atak. Próbowały na każdy możliwy sposób przyhamować i zatopić statek Papieża: jedne czyniły to przy pomocy pism i książek lub innych materiałów zapalnych, których mieli pełno do dyspozycji, inni uruchomili strzelby, karabiny i moździerze. Bitwa rozszalała się na dobre. Dzioby nieprzyjacielskich statków uderzały gwałtownie w burty przeciwników, lecz ich wściekłe zapędy nie przynosiły skutków. Marnowali tylko czas i amunicję. Wielki okręt Papieża płynął bezpiecznie i spokojnie. Z upływem czasu bardzo silne i zmasowane ataki wrogów spowodowały duże i głębokie wyrwy w jego bokach. Lecz delikatny wiatr, płynący od dwóch kolumn, natychmiast te szkody usunął.

Zniszczenie wroga
W międzyczasie armaty atakujących rozpadają się z hukiem, karabiny i inna broń milkną, a dzioby okrętów łamią się w kawałki. Potężne cielska statków osuwają się w rozszalałą toń i giną. Nieprzyjaciel nieprzytomny z wściekłości walczy wręcz pięściami, bluźni i przeklina.

Nagle Papież pada ciężko ranny. Jego podwładni biegną mu na pomoc i podnoszą go. Papież po raz drugi doznaje poważnego zranienia, osuwa się z nóg i umiera. Z ich okrętów plyną w przestrzeń ohydne szyderstwa. Bezpośrednio po śmierci Ojca Świętego nowy Papież zajmuje jego miejsce przy sterze łodzi Kościoła. Dowódcy poszczegolnych okrętów zebrali się błyskawicznie i tak szybko obrali nowego Papieża, że wiadomość o śmierci Zmarłego zbiegła się z wieścią o wyborze jego następcy. Przeciwnicy zaczynają tracić odwagę. Nowy Papież po rozgromieniu wroga i przezwyciężeniu wszystkich przeszkód wprowadza swój okręt między dwie kolumny i zatrzymuje go między nimi. Cumuje statek z jednej strony przy kolumnie z Najświętszym Sakramentem, a z drugiej strony przy kolumnie z Najświętszą Niepokalanie Poczętą Dziewią Wspomożycielką.

Zakończenie bitwy
Następuje nieprawdopodobny chaos i wstrząs. Wszystkie okręty, które dotychczas walczyły przeciw Papieżowi, uciekają w bezładzie i popłochu.
Wpadają na siebie i rozbijają się na kawałki, wzajemnie się topią. Kilka mniejszych statków towarzyszących okrętowi papieskiemu i walczących po jego stronie wzięło zdecydowany kurs w kierunku dwóch kolumn.
W czasie bitwy wiele statków, wycofawszy się z obawy przed niebezpieczeństwem, ostrożnie obserwowało z daleka rozwój wypadków. Wraki rozbitych okrętów nieprzyjacielskich zginęły w odmętach oceanu. Statki trzymające się dotąd na uboczu, szybko popłynęły ku owej bramie z dwóch kolumn, a dotarłszy tam, zakotwiczyły się przy nich. Pozostały tam bezpieczne razem z głównym okrętem papieskim. Na morzu zapanował wielki spokoj.

Ksiądz Bosko wyjaśnia
W tym momencie ksiądz Bosko spytał księdza Rua: „Co myślisz o tym opowiadaniu?” Ksiądz Rua odpowiedział:
„Wydaje mi się, że Okręt Papieża może oznaczać Kościół, którego on jest zwierzchnikiem, a statki mniejsze, ludzie i morze – to świat. Obrońcy dużego okrętu, to wierni serdecznie przywiązani do Stolicy Apostolskiej. Jej wrogowie próbują unicestwić ją za wszelką cenę. Kolumny na oceanie to nabożeństwo do Matki Najświętszej i Najświętszego Sakramentu.
Ksiądz Rua nie wspomniał o Papieżu, który upadł i zmarł. Ksiądz Bosko również milczał na ten temat. Dodał tylko: „Masz rację! Powinieneś wyjaśnić jeszcze jedno zjawisko. Okręty wroga to symbol prześladowań. Zbliżają się bardzo trudne momenty dla Kościoła. Dotychczasowe walki są niczym w porównaniu z tym, co go czeka. Wrogie okręty symbolizowały prześladowców, którzy probują zatopić statek papieski. Są tylko dwa sposoby, by mógł się uratować w tym wielkim dramacie: Nabożeństwo do Najświętszej Maryi Wspomożycielki Wiernych i częsta Komunia Święta. Należy dołożyć maksymalnych wysiłków, by te dwie praktyki realizować wszędzie i w życiu wszystkich. Ksiądz Bosko nie dał żadnych innych


Kategoria: objawienia uznane przez Kościół, Święci Tagged: kościół, Św. Jan Bosco

Dziś wspominamy Św. Ojca Pio

$
0
0

Myśli Św. Pio na każdy dzień, 23 września
Życie nie jest niczym innym, jak tylko wiecznym zmaganiem się z sobą samym i nie zakwita inaczej, jak tylko za cenę cierpienia. Dotrzymuj zawsze towarzystwa Panu Jezusowi w Ogrodzie Oliwnym, a On będzie umiał wzmocnić cię w godzinach udręk, które nadejdą (ASN, s. 15).

SKMBT_C28015092112580

(Kliknij zdjęcie aby powiększyć)

***

Święty Pio z Pietrelciny

Święty ojciec Pio

Francesco Forgione urodził się w Pietrelcinie (na południu Włoch) 25 maja 1887 r. Już w dzieciństwie szukał samotności i często oddawał się modlitwie i rozmyślaniu. Gdy miał 5 lat, objawił mu się po raz pierwszy Jezus. W wieku 16 lat Franciszek przyjął habit kapucyński i otrzymał zakonne imię Pio. Rok później złożył śluby zakonne i rozpoczął studia filozoficzno-teologiczne. W 1910 r. przyjął święcenia kapłańskie. Już wtedy od dawna miał poważne problemy ze zdrowiem. Po kilku latach kapłaństwa został powołany do wojska. Ze służby został zwolniony ze względu na zły stan zdrowia. Pod koniec lipca 1916 r. przybył do San Giovanni Rotondo i tam przebywał aż do śmierci. Był kierownikiem duchowym młodych zakonników.

Ojciec Pio przed wizerunkiem Ukrzyżowanego20 września 1918 r. podczas modlitwy przed wizerunkiem Chrystusa ukrzyżowanego o. Pio otrzymał stygmaty. Na jego dłoniach, stopach i boku pojawiły się otwarte rany – znaki męki Jezusa. Wkrótce do San Giovanni Rotondo zaczęły przybywać rzesze pielgrzymów i dziennikarzy, którzy chcieli zobaczyć niezwykłego kapucyna. Stygmaty i mistyczne doświadczenia o. Pio były także przedmiotem wnikliwych badań ze strony Kościoła. W związku z nimi o. Pio na 2 lata otrzymał zakaz publicznego sprawowania Eucharystii i spowiadania wiernych. Sam zakonnik przyjął tę decyzję z wielkim spokojem. Po wydaniu opinii przez dr. Festa, który uznał, że stygmatyczne rany nie są wytłumaczalne z punktu widzenia nauki, o. Pio mógł ponownie publicznie sprawować sakramenty.
Więcej czytaj na: Ewangelia dla nas

***

Ojciec Pio nie wypuszczał różańca z rąk!
Czyń podobnie – kliknij

Jak zostać dzieckiem duchowym Ojca Pio? – kliknij

„Kochajcie Maryję i starajcie się, by Ją kochano. Odmawiajcie zawsze Jej różaniec i czyńcie dobro. Dzięki tej modlitwie szatan spudłuje swe ataki i będzie pokonany, i to zawsze. Jest to modlitwa do Tej, która odnosi triumf nad wszystkim i nad wszystkimi”.
„Podajcie mi moją broń – mówił Ojciec Pio, gdy czuł, że traci siły w walce ze złem. – Tym się zwycięża szatana – wyjaśniał, biorąc do ręki różaniec”
Często, nawet w godzinie śmierci powtarzał:
„Zawsze odmawiaj różaniec”.
„Ledwie się obudzisz, nie pozostawiaj ani sekundy szatanowi, zaczynaj odmawiać Różaniec. Nawet wtedy, gdy pracujesz: myjesz naczynia czy cokolwiek innego robisz, módl się – bo wtedy nie dajesz miejsca szatanowi, żeby pracował w twoich myślach. A poza tym kroczysz w wolności i zawsze jesteś spokojny” św. O. Pio.

Kiedy O. Pio konał:
„Kiedy konał i już z nami nie mógł rozmawiać, jego jedyną odpowiedzią było pokazanie różańca i szeptane słowa: Zawsze, zawsze…”

Definicja świętego według o. Pio:
„Święty jest grzesznikiem, który nie zgadza się na to, żeby nim pozostać. Każdego dnia mówi: „pomyliłem się i nie będę więcej popełniał tego błędu”. Powtarza to do końca swojego życia”

***

1. Dziś, we wspomnienie św. Ojca Pio – nasz Czytelnik pochodzący z Ukrainy, Bogdan – rozpoczął nowicjat u Braci Mniejszych Kapucynów w Łomży (O. Pio był kapucynem). Ofiarujmy za Bogdana z 1 Zdrowaś Maryjo.
2. Dziś też nasza Czytelniczka z Belgii ma poważną operację – pomódlmy się za Nią, o szczęśliwy przebieg operacji.
3. Dziś też jest ważne wydarzenie religijne w Niemczech u naszej Czytelniczki „Irci” – otoczmy Ją modlitwą.
4. No i dziś mija 5 lat, jak po błogosławieństwie ks. Adama Skwarczyńskiego rzuciłam raz na zawsze nałóg palenia papierosów.


Kategoria: Modlitwa, Święci Tagged: różaniec, Zostań dzieckiem duchowym Ojca Pio, św. Ojciec Pio

Dziś obchodzimy Święto świętych Archaniołów Michała, Gabriela i Rafała

$
0
0

Święci Archaniołowie Michał, Rafał i Gabriel

Aniołowie są istotami ze swej natury różnymi od ludzi. Należą do stworzeń, są nam bliscy, dlatego Kościół obchodzi ich święto. Do ostatniej reformy kalendarza kościelnego (z 14 lutego 1969 r.) istniały trzy odrębne święta: św. Michała czczono 29 września, św. Gabriela – 24 marca, a św. Rafała – 24 października. Obecnie wszyscy trzej archaniołowie są czczeni wspólnie.

Archanioł Michał depcze bestięW tradycji chrześcijańskiej Michał to pierwszy i najważniejszy spośród aniołów (Dn 10, 13; 12, 1; Ap 12, 7 nn), obdarzony przez Boga szczególnym zaufaniem.
Hebrajskie imię Mika’el znaczy „Któż jak Bóg”. Według tradycji, kiedy Lucyfer zbuntował się przeciwko Bogu i do buntu namówił część aniołów, Archanioł Michał miał wystąpić i z okrzykiem „Któż jak Bóg” wypowiedzieć wojnę szatanom.
W Piśmie świętym pięć razy jest mowa o Michale. W księdze Daniela jest nazwany „jednym z przedniejszych książąt nieba” (Dn 13, 21) oraz „obrońcą ludu izraelskiego” (Dn 12, 1). Św. Jan Apostoł określa go w Apokalipsie jako stojącego na czele duchów niebieskich, walczącego z szatanem (Ap 12, 7). Św. Juda Apostoł podaje, że jemu właśnie zostało zlecone, by strzegł ciała Mojżesza po jego śmierci (Jud 9). Św. Paweł Apostoł również o nim wspomina (2 Tes 4, 16). Jest uważany za anioła sprawiedliwości i sądu, łaski i zmiłowania. Jeszcze bardziej znaczenie św. Michała akcentują księgi apokryficzne: Księga Henocha, Apokalipsa Barucha czy Apokalipsa Mojżesza, w których Michał występuje jako najważniejsza osoba po Panu Bogu, jako wykonawca planów Bożych odnośnie ziemi, rodzaju ludzkiego i Izraela. Michał jest księciem aniołów, jest aniołem sądu i Bożych kar, ale też aniołem Bożego miłosierdzia. Pisarze wczesnochrześcijańscy przypisują mu wiele ze wspomnianych atrybutów; uważają go za anioła od szczególnie ważnych zleceń Bożych. Piszą o nim m.in. Tertulian, Orygenes, Hermas i Didymus. Jakopraepositus paradisi ma ważyć dusze na Sądzie Ostatecznym. Jest czczony jako obrońca Ludu Bożego i dlatego Kościół, spadkobierca Izraela, czci go jako swego opiekuna. Papież Leon XIII ustanowił osobną modlitwę, którą kapłani odmawiali po Mszy świętej z ludem do św. Michała o opiekę nad Kościołem.
Kult św. Michała Archanioła jest w chrześcijaństwie bardzo dawny i żywy. Sięga on wieku II. Symeon Metafrast pisze, że we Frygii, w Małej Azji, św. Michał miał się św, Michałobjawić w Cheretopa i na pamiątkę zostawić cudowne źródło, do którego śpieszyły liczne rzesze pielgrzymów. Podobne sanktuarium było w Chone, w osadzie odległej 4 km od Kolosów, które nosiło nazwę „Michelion”. W Konstantynopolu kult św. Michała był tak żywy, że posiadał on tam już w VI w. aż 10 poświęconych sobie kościołów, a w IX w. kościołów i klasztorów pod jego wezwaniem było tam już 15. Sozomenos i Nicefor wspominają, że nad Bosforem istniało sanktuarium św. Michała, założone przez cesarza Konstantyna (w. IV). W samym zaś Konstantynopolu w V w. istniał obraz św. Michała, czczony jako cudowny w jednym z klasztorów pod jego imieniem. Liczni pielgrzymi zabierali ze sobą cząstkę oliwy z lampy płonącej przed tym obrazem, gdyż według ich opinii miała ona własności lecznicze. W Etiopii każdy 12. dzień miesiąca był poświęcony św. Michałowi.
W Polsce powstały dwa zgromadzenia zakonne pod wezwaniem św. Michała: męskie (michalitów) i żeńskie (michalitek), założone przez błogosławionego Bronisława Markiewicza (+ 1912, beatyfikowanego przez kard. Józefa Glempa w Warszawie w czerwcu 2005 r.).
Św. Michał Archanioł jest patronem Cesarstwa Rzymskiego, Anglii, Austrii, Francji, Hiszpanii, Niemiec, Węgier i Małopolski; diecezji łomżyńskiej; Amsterdamu, Łańcuta, Sanoka i Mszany Dolnej; ponadto także mierniczych, radiologów, rytowników, szermierzy, szlifierzy, złotników, żołnierzy. Przyzywany jest także jako opiekun dobrej śmierci.

W ikonografii św. Michał Archanioł przedstawiany jest w tunice i paliuszu, w szacie władcy, jako wojownik w zbroi. Skrzydła św. Michała są najczęściej białe, niekiedy pawie. Włosy upięte opaską lub diademem. Jego atrybutami są: globus, krzyż, laska, lanca, miecz, oszczep, puklerz, szatan w postaci smoka u nóg lub skrępowany, tarcza z napisem: Quis ut Deus – „Któż jak Bóg”, waga.

Archanioł Gabriel zwiastuje Maryi wolę BożąGabriel po raz pierwszy pojawia się pod tym imieniem w Księdze Daniela (Dn 8, 15-26; 9, 21-27). W pierwszym wypadku wyjaśnia Danielowi znaczenie tajemniczej wizji barana i kozła, ilustrującej podbój przez Grecję potężnych państw Medów i Persów; w drugim wypadku archanioł Gabriel wyjaśnia prorokowi Danielowi przepowiednię Jeremiasza o 70 tygodniach lat. Imię „Gabriel” znaczy tyle, co „mąż Boży” albo „wojownik Boży”. W tradycji chrześcijańskiej (Łk 1, 11-20. 26-31) przynosi Dobrą Nowinę. Ukazuje się Zachariaszowi zapowiadając mu narodziny syna Jana Chrzciciela. Zwiastuje także Maryi, że zostanie Matką Syna Bożego.
Według niektórych pisarzy kościelnych Gabriel był aniołem stróżem Świętej Rodziny. Przychodził w snach do Józefa (Mt 1, 20-24; 2, 13; 2, 19-20). Miał być aniołem pocieszenia w Ogrójcu (Łk 22, 43) oraz zwiastunem przy zmartwychwstaniu Pana Jezusa (Mt 28, 5-6) i przy Jego wniebowstąpieniu (Dz 1, 10). Niemal wszystkie obrządki w Kościele uroczystość św. Gabriela mają w swojej liturgii tuż przed lub tuż po uroczystości Zwiastowania. Tak było również w liturgii rzymskiej do roku 1969; czczono go wówczas 24 marca, w przeddzień uroczystości Zwiastowania. Na Zachodzie osobne święto św. Gabriela przyjęło się dopiero w wieku X. Papież Benedykt XV w roku 1921 rozszerzył je z lokalnego na ogólnokościelne. Pius XII 1 kwietnia 1951 r. ogłosił św. Gabriela patronem telegrafu, telefonu, radia i telewizji. Św. Gabriel jest ponadto czczony jako patron dyplomatów, filatelistów, posłańców i pocztowców. W 1705 roku św. Ludwik Grignion de Montfort założył rodzinę zakonną pod nazwą Braci św. Gabriela. Zajmują się oni głównie opieką nad głuchymi i niewidomymi.

W ikonografii św. Gabriel Archanioł występuje niekiedy jako młodzieniec, przeważnie uskrzydlony i z nimbem. Odziany w tunikę i paliusz, czasami nosi szaty liturgiczne. Na włosach ma przepaskę lub diadem. Jego skrzydła bywają z pawich piór. Szczególnie ulubioną sceną, w której jest przedstawiany w ciągu wieków, jest Zwiastowanie. Niekiedy przekazuje Maryi jako herold Boży zapieczętowany list lub zwój. Za atrybut służy mu berło, lilia, gałązka palmy lub oliwki.

Archanioł Rafał prowadzi TobiaszaRafał przedstawił się w Księdze Tobiasza, iż jest jednym z „siedmiu aniołów, którzy stoją w pogotowiu i wchodzą przed majestat Pański” (Tb 12, 15). Występuje w niej pod postacią ludzką, przybiera pospolite imię Azariasz i ofiarowuje młodemu Tobiaszowi wędrującemu z Niniwy do Rega w Medii swoje towarzystwo i opiekę. Ratuje go z wielu niebezpiecznych przygód, przepędza demona Asmodeusza, uzdrawia niewidomego ojca Tobiasza. Hebrajskie imię Rafael oznacza „Bóg uleczył”.
Ponieważ zbyt pochopnie używano imion, które siedmiu archaniołom nadały apokryfy żydowskie, dlatego synody w Laodycei (361) i w Rzymie (492 i 745) zakazały ich nadawania. Pozwoliły natomiast nadawać imiona Michała, Gabriela i Rafała, gdyż o tych wyraźnie mamy wzmianki w Piśmie świętym. W VII w. istniał już w Wenecji kościół ku czci św. Rafała. W tym samym wieku miasto Kordoba w Hiszpanii ogłosiło go swoim patronem.
Św. Rafał Archanioł ukazuje dobroć Opatrzności. Pobożność ludowa widzi w nim prawzór Anioła Stróża. Jest czczony jako patron aptekarzy, chorych, lekarzy, emigrantów, pielgrzymów, podróżujących, uciekinierów, wędrowców i żeglarzy.

W ikonografii św. Rafał Archanioł przedstawiany jest jako młodzieniec bez zarostu w typowym stroju anioła – tunice i chlamidzie. Jego atrybutami są: krzyż, laska pielgrzyma, niekiedy ryba i naczynie. W ujęciu bizantyjskim ukazywany jest z berłem i globem.

Koronka Uwielbienia Boga ze Świętym Michałem Archaniołem i Chórami Aniołów


Kategoria: Wydarzenia, Święci Tagged: Koronka Uwielbienia Boga, Święty Archanioł Gabriel, Święty Archanioł Michał, Święty Archanioł Rafał

Św. Judo Tadeuszu – módl się za nami!

$
0
0

modlitwa do św. Judy Tadeusza

Modlitwy do św. Judy Tadeusza

Modlitwa w ciężkim strapieniu

      O święty Judo Tadeuszu, krewny Chrystusa Pana, wielki Apostole i Męczenniku, sławny cnotami i cudami, Ty jesteś potężnym Orędownikiem w przykrych położeniach i sprawach rozpaczliwych. Przychodzę do Ciebie z pokorą i ufnością i z głębi duszy wzywam Twojej przed Bogiem pomocy. O święty mój Patronie, któremu Bóg dał przywilej ratowania w wypadkach, gdzie już nie ma nadziei pomocy, spojrzyj na mnie łaskawie. Oto życie moje pełne cierpień i boleści; dzień za dniem upływa w ucisku, a serce moje wezbrało goryczą. Drogi mojego życia gęstym pokryły się cierpieniem i ledwie dzień mija bez troski i łez. Umysł mój otoczony ciemnością; niepokój, zniechęcenie i rozpacz nawet wdzierają się do duszy tak, iż niemal zapominam o Boskiej Opatrzności.

     O święty mój Orędowniku, ty mnie nie możesz opuścić w tym moim smutnym położeniu. Nie odejdę od stóp Twoich, dopóki mnie nie wysłuchasz. Pospiesz ku ratunkowi mojemu, a wdzięczność moją okazywać Ci będę przez całe życie, szerząc cześć Twoją. Amen.

Modlitwa codzienna o opiekę do św.  Judy Tadeusza 

Święty Judo Tadeuszu, potężny mój Obrońco i opiekunie, w trosce i opuszczeniu oddaję się Twej cudownej opiece. 
Wdzięczny Ci jestem za wszystkie łaski, jakie dla mnie już wyjednałeś, a proszę Cię i nadal wspieraj mnie w pracy, pocieszaj w smutku, strzeż przed pokusą. Bądź moją mocą w trudnościach, osłoną w niebezpieczeństwach. 
Spraw, abym z Bogiem się budził i z Bogiem szedł na spoczynek. 
Dzień po dniu prowadź mnie coraz bliżej Serca Jezusowego, abym spoczął w Nim po trudach i walkach życia, a zamiast miłości własnej, pychy i zniechęcenia, niech w mym sercu zapanuje miłość, ofiarność i pokora. Amen. 

Modlitwa do św. Judy Tadeusza

Łaskami słynący obraz św. Judy Tadeusza, który znajduje się w Warszawie, w kościele Księży Misjonarzy pw. Świętego Krzyża przy ul. Krakowskie Przedmieście 3

Św. Judo Tadeuszu, spokrewniony z Jezusem Chrystusem i Matką Najświętszą, wybrany do godności apostolskiej, proszę cię przez te przywileje i przez chwałę Twoją, jaką otrzymałeś za trudy apostolskie i męczeństwa, uproś mi u Boga łaskę, której tak gorąco pragnę. Tobie Bóg oddaje w opiekę wszystkich zostających w beznadziejnym położeniu, abyś im przez swe orędownictwo przychodził z pomocą. Wejrzyj przeto i na mnie, uproś mi zmiłowanie Boże, bym wielbił zawsze miłosierdzie Pańskie nade mną, bym w swej nadziei nie był zawstydzony.

P. Św. Judo Tadeuszu, orędowniku w sprawach beznadziejnych.

W. Uproś mi zmiłowanie Boże. Amen.


Modlitwa dziękczynna do św. Judy Tadeusza

Najsłodszy Panie Jezu Chryste, w zjednoczeniu z niepojętą niebiańską chwałą, która z Trójcy Przenajświętszej spływa na ludzkość całą, na Pannę Najświętszą, na wszystkich aniołów i świętych, sławię, uwielbiam i składam Ci dzięki za łaski i dary, którymi obdarzyłeś Twego wybranego Apostoła, co miał szczęście do Twojej rodziny się zaliczać. Błagam Cię, racz mi udzielić Twej łaski dla jego zasług i wspieraj mnie za jego przyczyną we wszelkich potrzebach. Amen.

Modlitwa o błogosławieństwo dla ojczyzny

Św. Judo Tadeuszu, potężny Orędowniku, wyjednaj u Boga błogosławieństwo dla odrodzonej Ojczyzny naszej. Wejrzyj na cierpienia niewinnych, na łzy rodziców, którym w czasie wojny wydarto dzieci i na sieroty daremnie szukające matek.
Weź pod możną opiekę rozdarte rodziny, zapędzone w miejsca wygnania, bądź sprawcą ich szczęśliwego powrotu do ognisk rodzinnych.
Usuń piętrzące się wokół trudności, usuń szatańskie zapory zagradzające drogi do pokoju, ładu, sprawiedliwości i dobrobytu. Nie dopuść, aby zły duch pychy i niezgody spowodował nowy rozlew krwi i walk bratobójczych.
Przez swe zasługi wyjednaj nam u Boga łaskę długotrwałego pokoju, dobrobyt i rozwój kultury ducha. 
Spraw, aby przeżyte cierpienia wojenne, zbliżały nas do Boga, niech się w nich odrodzą polskie dusze, niech się ożywią serca szczerą ofiarną miłością Ojczyzny i bliźnich, a wola polskiego ludu niech umocni swe niezłomne postanowienie wiernego trwania przy Bogu.
W odrodzonej Polsce z popielisk i mogił, rumowisk i krwi, niech wzrośnie nowe życie, zakwitnie pokój, zgoda i miłość. Praca wspólna i modlitwa niech budują gmach nowej Ojczyzny. Amen.


Kategoria: Święci Tagged: św. Juda Tadeusz

Relikwie ojca Pio i o. Leopolda Mandića już w Rzymie – drugie relikwie w drodze do Polski

$
0
0

Relikwie o. Pio oraz o. Leopolda Mandića dotarły do Rzymu. Ich tygodniowa peregrynacja po Wiecznym Mieście jest ważnym wydarzeniem w kalendarzu Roku Jubileuszowego.

U grobu o. Leopolda, jeszcze błogosławionego…

Święci ci są bowiem wzorem świętych spowiedników i w ten sposób zwraca się uwagę na jeden z istotnych aspektów Bożego Miłosierdzia.

Relikwie świętych kapucynów przywieziono z San Giovanni Rotondo i z Padwy. O godz. 15:00 złożono je w rzymskiej bazylice św. Wawrzyńca za murami. Jutro wieczorem zostaną przewiezione do kościoła Najświętszego Zbawiciela in Lauro w centrum Rzymu. W piątek z tego właśnie kościoła wyruszy procesja z relikwiami do Bazyliki św. Piotra, gdzie pozostaną do czwartku 11 lutego.

Pełny program peregrynacji można znaleźć tutaj.

Ojca Pio przedstawiać nie trzeba. Niewiele natomiast wiemy o drugim ze świętych. Dla Radia Watykańskeigo opowiedział o nim rektor sanktuarium w Padwie, gdzie pochowany jest ten święty kapucyn.

Św. Leopold Mandić poświęcił swoje życie posłudze w konfesjonale. Świadczył tam o ogromnej czułości i delikatności Boga – mówi o. Giovanni Gusella i dodaje, że przypomnienie z woli Papieża Franciszka w Roku Miłosierdzia postaci tego nadzwyczajnego sługi konfesjonału ma szczególne znaczenie zarówno dla spowiedników, jak i penitentów.

Relikwie o. Pio oraz o. Leopolda Mandića„Charakteryzowała go dyspozycyjność. Ojciec Leopold był w konfesjonale cały dzień: od wczesnego ranka do późnego wieczora. Jedyna rzecz o którą prosił przełożonych, dotyczyła tego, by móc jeszcze bardziej wydłużać godziny spowiedzi. Był totalnie dyspozycyjny, wierny swej posłudze i swemu charyzmatowi spowiednika. Myślę, że to jest najważniejsze – mówi Radiu Watykańskiemu o. Giovanni Gusella. – Współcześni penitenci tego właśnie chcą: pragną znaleźć spowiednika, który na nich czeka i który ich przyjmie, który nie traci cierpliwości. Myślę, że ta postawa powinna być fundamentalną bazą wszystkich spowiedników. I jeszcze to, o czym pisze Papież w bulli na Jubileusz Miłosierdzia: trzeba posiąść tę zdolność bycia obliczem miłosiernym, czułym, delikatnym, ojcowskim wobec tych, którzy przystępują do sakramentu pojednania.  Tak jak uczynił to ojciec z przypowieści o synu marnotrawnym. Z kolei penitentów ojciec Leopold zachęca do pokładania całej ufności w Bogu, który, jak mawiał, jest totalną miłością, przebaczeniem, delikatnością i który pragnie każdego przyjąć niezależnie od tego, jak wielkie są nasze grzechy. Bóg widzi nasze pragnienie przemiany, zmiany życia, pojednania. I to wystarcza”.
Źródło: Wiara.pl

******
Leopold Mandić

Leopold Mandić urodził się w 1866 roku w Castelnovo (dawniej Herceg Novi) w Dalmacji. W rodzinie doświadczył głębokiej miłości i pobożności, ale także biedy. Uczył się w niższym seminarium w Udine, habit kapucyński przyjął w 1884 roku, a cztery lata później złożył śluby wieczyste. W 1890 roku został wyświęcony na kapłana.

Niewielu jest ludzi, do których tytuł „wielki mały człowiek” pasowałby tak wyśmienicie, jak do świętego Leopolda Mandicia. Był niewielkiego wzrostu – liczył zaledwie 135 centymetrów, utykał, mówił dość niewyraźnie, przynajmniej na tyle, aby przełożeni nie zalecali mu kaznodziejstwa.

Marzył o misjach w krajach Wschodu, chciał być apostołem jedności z chrześcijanami obrządków wschodnich. Nikt z przełożonych, mając na uwadze jego mizerną kondycję fizyczną, nie brał poważnie pod uwagę tej propozycji. Leopold „został więc tymczasowo skierowany do Padwy jako spowiednik”. Pracował tam prawie czterdzieści lat. W maleńkiej, dusznej celi, blisko wyjścia ze starego klasztoru, przyjmował tych wszystkich, którzy potrzebowali Bożego miłosierdzia. Słuchał spowiedzi od dwunastu do piętnastu godzin dziennie. Zwykle nie potrzebował wielu słów, otrzymał bowiem od Pana Boga dar czytania w ludzkich sumieniach. Posługiwał z cierpliwością, nie ma ani jednego świadectwa o tym, aby św. Leopold niecierpliwił się, krzyczał. Jego pouczenia – krótkie, pełne treści, były jak pigułki Bożej mądrości.
Źródło i całość: Głos Ojca Pio

Ojciec Pio był tego świadomy, jak relacjonuje ks. Amorth: Wiele razy mówił: „Za dusze trzeba płacić, za dusze trzeba płacić”. To znaczy zbawienie dusz kosztuje, nie dostaje się go za darmo. I on płacił. Tak jak płacił również inny wielki spowiednik, całkowicie różny od Ojca Pio, Ojciec Leopold, spowiednik z Padwy, święty, również kanonizowany. Ojciec Leopold Mandić. Oskarżano go, że rozgrzesza wszystkich.
Tymczasem było zupełnie inaczej.
Dawał bardzo lekkie pokuty, ponieważ mówił: „Pokuty odprawiam ja”. I odprawiał je naprawdę. To on brał na siebie ciężar rozgrzeszenia. Dwóch świętych, którzy mieli wyraźnie różną metodę rozgrzeszenia, jednak obydwaj byli wielkimi zbawicielami dusz. Miałem okazję rozmawiać z wieloma synami duchowymi ojca Leopolda, którzy zwykli się spowiadać u niego.

W tym okresie – mówimy o latach czterdziestych – Ojciec Pio, kiedy widział osoby przybywające z Padwy do San Giovanni Rotondo, mówił:, „Po co tu przyjeżdżacie do mnie, skoro macie ojca Leopolda! Idźcie do ojca Leopolda!”.
Pięknie jest zobaczyć dwóch kapucynów, o tej samej formacji i tej samej duchowości, współczesnych sobie, bo zasadniczo są sobie współcześni, żyjących w tej samej epoce, spowiedników od rana do wieczora, ale spowiedników, którzy stosują dwie diametralnie różne metody. Dwaj święci i dwaj uświęciciele dusz.
kliknij

******

W środę 3 lutego relikwie św. O. Pio wyruszyły przed z Pietrelciny w kierunku Mediolanu, a potem do Niemiec i 7. lutego wieczorem przyjadą do Polski. Po Mszy św. koncelebrowanej wspólnie z padre Paolo, ksiądz Jarosław Cielecki ofiarował bardzo trwałe kwiaty dla sanktuarium. Będą one cały czas przy ciele św. O.Pio, które przyjedzie do Pieltrelciny 11 lutego.

Na poniższym filmie, od 26 min jest wielka niespodzianka –
niejedna łza popłynie ze wzruszenia. To trzeba zobaczyć …
Ks. Jarosław nie zapomniał o nas, internetowych czcicielach św. O. Pio

Na tej stronie: Teleradio Padre Pio (kliknij) jest transmisja on-line (po prawej małe okienko, można powiększyć)

*********

Biblia w rok – czytania na 4 lutego


Kategoria: Wydarzenia, Święci Tagged: Relikwie o. Leopolda Mandića, Relikwie o. Pio

Na św. Agaty – w kościołach święcenie soli, chleba i wody

$
0
0

Święta Agata

0205-agata_1Agata (etymologicznie: „dobrze urodzona, ze szlachetnego rodu”) zwana Sycylijską jest jedną z najbardziej czczonych w chrześcijaństwie świętych. Wiadomości o niej mamy przede wszystkim w aktach jej męczeństwa. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa istniał bowiem zwyczaj, że sporządzano akta męczenników; większość z nich nie doczekała do naszych czasów. Akta męczeństwa Agaty pochodzą dopiero z V wieku.
Według opisu męczeństwa Agata urodziła się w Katanii na Sycylii ok. 235 r. Po przyjęciu chrztu postanowiła poświęcić się Chrystusowi i żyć w dziewictwie. Jej wyjątkowa uroda zwróciła uwagę Kwincjana, namiestnika Sycylii. Zaproponował jej małżeństwo. Agata odmówiła, wzbudzając w odrzuconym senatorze nienawiść i pragnienie zemsty. Trwały wówczas prześladowania chrześcijan, zarządzone przez cesarza Decjusza. Kwincjan aresztował Agatę. Próbował ją zniesławić przez pozbawienie jej dziewiczej niewinności, dlatego oddał ją pod opiekę pewnej rozpustnej kobiety, imieniem Afrodyssa. Kiedy te zabiegi spełzły na niczym, namiestnik skazał Agatę na tortury, podczas których odcięto jej piersi. W tym czasie miasto nawiedziło trzęsienie ziemi, w którym zginęło wielu pogan. Przerażony namiestnik nakazał zaprzestać mąk, gdyż dostrzegł w tym karę Bożą. Ostatecznie Agata poniosła śmierć, rzucona na rozżarzone węgle, 5 lutego 251 r.
Jej ciało chrześcijanie złożyli w bezpiecznym miejscu poza miastem.

Chleb i sól św. Agaty od ognia ustrzeże chaty

W wielu kościołach 5 lutego we wspomnienie św. Agaty święci się sól, chleb i wodę. Za wstawiennictwem Świętej mają one chronić nas i nasze domostwa, mieszkania od niebezpieczeństw pożaru i od innych przeciwności.

Poświęcony chleb matki ofiarują dzieciom, gdy te opuszczają dom rodzinny wyjeżdżając do szkoły lub na emigrację. Zdarza się, że kierowcy poświęcony chleb umieszczają w swoich samochodach.

Dlaczego poświęca się sól? Tłumaczy to piękna legenda związana ze św. Agatą. Przed przeszło trzystu laty w krakowskich składach niedaleko Bramy Grodzkiej wybuchł groźny pożar, miasto uratowała od zagłady pewna stara żebraczka, rzucając w płomienie sól św. Agaty, co sprawiło, że ogień zgasł. Chciała by rajcowie miejscy ufundowali kościół ku czci tej, której zawdzięczali ocalenia miasta. Rajcy zobowiązali się do wybudowania świątyni, jednak nie dotrzymali słowa.

W pożarze z 1655 – spłonęły doszczętnie przedmieścia wawelskiego grodu, podpalone przez szwedzkiego najeźdźcę – dopatrywano się kary za niedotrzymanie obietnicy. Kościoła pod wezwaniem św. Agaty nie ma w Krakowie do dzisiaj.

Błogosławimy chleb we wspomnienie św. Agaty

„Błogosławiony 5. lutego chleb chronić ma nas przed ogniem. Jest także zabierany w podróż, aby ułatwić rozłąkę, ponieważ tęsknota za domem, niczym ogień, pali serca i św. Agata ma pomóc ten ogień ugasić” wyjaśnia ks. dr Joachim Kobienia, liturgista i sekretarz biskupa opolskiego.

Dlaczego błogosławimy chleb we wspomnienie św. Agaty?

– Kościół oprócz sakramentów ma także wielkie bogactwo sakramentaliów. Są to takie szczególne znaki, które mają nas przybliżyć do Boga. Jednym ze zwyczajów jest błogosławienie chleba ku czci św. Agaty.

Św. Agata jest patronką, która chroni od pożarów i niebezpieczeństwa ognia. Doświadczyli tego mieszkańcy Sycylii, gdy rok po jej śmierci wulkan Etna groził zniszczeniem całej Katanii. Jedni mówią, że to welon, który nosiła święta powstrzymał lawę i zmienił jej kierunek, inni, że tablica marmurowa, która była na jej grobie.

Św. Agata jest także orędowniczką zawodów, które mają do czynienia z ogniem, m.in. piekarzy. Stąd właśnie chleb św. Agaty. Mówimy, że ktoś jest dobry jak chleb. Imię Agata z greckiego dosłownie znaczy „dobra”. Chleb jest pięknym symbolem jej poświęcenia. Jezus nieprzypadkowo podczas Ostatniej Wieczerzy wybrał właśnie chleb jako znak, pod którym chciał pozostać pośród nas…

W ramach wspomnień: Spotkanie młodych 08.03.2014 – św. Agata

***********
Biblia w rok – czytania na 5 lutego


Kategoria: Wydarzenia, Święci Tagged: chleba i wody, Święta Agata, święcenie soli

Papież Franciszek do czcicieli św. Ojca Pio: Modlitwa to nie aspiryna. Modlitwa to klucz otwierający serce Boga.

$
0
0

Sługą miłosierdzia i apostołem słuchania nazwał Papież Franciszek ojca Pio. Na placu św. Piotra spotkał się z ponad 80 tys. czcicieli świętego z Pietrelciny należącymi do „Grup Modlitwy Ojca Pio” oraz z personelem i pacjentami założonego przez niego Domu Ulgi w Cierpieniu. Ich przybycie związane jest z peregrynacją do Watykanu relikwii dwóch świętych kapucyńskich spowiedników, która stanowi centralne wydarzenie Jubileuszu Miłosierdzia.

ANSA947970_ArticoloCytując ojca Pio Papież przypomniał, że „modlitwa jest kluczem do serca Boga i siłą poruszającą świat”, a nie aspiryną braną po to, by się lepiej czuć. Zapowiedział też, że pragnie odwiedzić San Giovanni Rotondo.

 „Ojciec Pio był sługą miłosierdzia. Był nim w pełnym wymiarze, praktykując nieraz aż do totalnego wyczerpania «apostolat słuchania». Poprzez posługę spowiedzi stał się życiodajnym dotykiem Ojca, który leczy rany grzechu i koi serca pokojem. Świętego Pio nigdy nie nużyło przyjmowanie ludzi i słuchanie ich, poświęcanie czasu i sił, by szerzyć woń przebaczenia Pana. Mógł to czynić, ponieważ zawsze trwał przy źródle: nieustannie gasił swe pragnienie przy Ukrzyżowanym Chrystusie i w ten sposób stawał się kanałem miłosierdzia. Nosił w sercu wielu ludzi i wiele cierpień, łącząc wszystko z miłością Chrystusa, który oddał siebie «do końca» (J 13, 1). Żył wielką tajemnicą cierpienia ofiarowanego z miłości. W ten sposób jego mała kropla stała się wielką rzeką miłosierdzia, która nawodniła liczne wyschłe serca i stworzyła oazy życia w wielu częściach świata” – powiedział Papież.

Do członków „Grup Modlitwy Ojca Pio” Papież zaapelował, by stawały się one  „centralami miłosierdzia”, przemieniającymi modlitwą świat, bo to ona, a nie władza i pieniądze – jak podkreślił – są siłą Kościoła. Personelowi Domu Ulgi w Cierpieniu przypomniał za ojcem Pio, że „chory to Jezus” i że nie wystarczy tylko leczyć choroby, ale przede wszystkim trzeba zatroszczyć się o chorego.

Po wspólnej modlitwie z Papieżem, którą zakończyła się audiencja, jej uczestnicy udali się do bazyliki watykańskiej, by oddać cześć znajdującym się tam relikwiom  świętych spowiedników: ojca Pio i Leopolda Mandića. Wśród pielgrzymów było wielu niepełnosprawnych, a także obłożnie chorych przywiezionych na specjalnych łóżkach szpitalnych. By wszystkim zapewnić odpowiednią opiekę na czas pielgrzymki, przy Watykanie powstał szpital polowy.
Źródło: Radio Watykańskie

***

Św. Ojciec Pio i wskrzeszenia zmarłych – Modlił się, zadzierając głowę do Nieba. Nagle dziecko ożyło „Matko, czemu płaczesz? Twój syn spał!”

Był maj 1925. roku.  Maria miała małe dziecko, które było chore od urodzenia.  W związku z tym Maria była bardzo zatroskana o los swojego dziecka.  Po wizycie lekarskiej powiedziano jej, że jej dziecko ma bardzo skomplikowaną chorobę.  Nie było dla niej żadnej nadziei, żadnych szans na wyzdrowienie.  Wtedy Maria zdecydowała się pojechać pociągiem do Rotundy San Giovanni.  Mimo że mieszkała w maleńkiej miejscowości na południu Puglii (biedny rejon południowych Włoch), dotarły do niej opowieści o Ojcu Pio, o zakonniku, który był znamienny jak Jezus, czynił cuda, uzdrawiał chorych i dawał nadzieję zdesperowanym.  Natychmiast wyjechała w stronę Rotundy, lecz po drodze dziecko zmarło.  Czuwała przy nim całą noc a potem położyła do kufra i zamknęła wieko.  Następnego dnia dotarła do Rotundy San Giovanni.  Nie miała nadziei lecz nie utraciła wiary.  Tego wieczora poznała Ojca Pio.  Czekała w kolejce do konfesjonału i niosła na rękach kufer, gdzie znajdowało się ciało jej synka, który zmarł dwadzieścia cztery godziny wcześniej.  Kiedy stanęła przed Ojcem Pio, uklękła, zapłakała i błagała o pomoc.  On przypatrywał się jej uważnie i wtedy ona uchyliła wieko i pokazała Ojcu zwłoki dziecka.  Ojciec Pio, do głębi serca poruszony jej żalem, wziął maleńkie ciałko jej synka i położył na jego czole swą dłoń.  Modlił się, zadzierając głowę do Nieba.  Nagle dziecko ożyło.  Zaczęło ruszać rączkami, nóżkami i wyglądało tak, jakby dopiero co przebudziło się z długiego snu.  Zwracając się do matki, Ojciec Pio rzekł: „Matko, czemu płaczesz?  Twój syn spał!”  Okrzyki radości matki i zebranych wypełniły cały kościół i wydarzenia tego dnia i cudu, jaki uczynił Ojciec Pio były na ustach wszystkich.
Więcej: Kliknij

***

O. Daniel: zostań duchową córką/synem św. O. Pio.

***
Biblia w rok – czytania na 7 lutego


Kategoria: Papież Franciszek, Wydarzenia, Święci Tagged: Papież Franciszek, Święty ojciec Pio
Viewing all 84 articles
Browse latest View live